czwartek, 27 października 2022
KLIODNA - Way of Freedom (2022)
Widzę, że wśród listy gości znajdują się nazwiska Fabio Lione i Ralf Sheepers to nie trzeba mnie dwa razy przekonywać żeby sięgnąć po owy album. Za Kliodna przemówiły też świetne próbki promujące album i cały marketing sprawił, że nie mogłem przejść obojętnie obok Kliodna. To band grający symfoniczny power metal i robią to już od 2013r. Fani Nightwish, Rhapsody, czy Visions of Atlantis na pewno będą zachwyceni tym co usłyszą na "Way of Heroes", czyli drugim krążku tej młodej i utalentowanej formacji z Białorusi.
Jest tutaj kilka elementów, które sprawiają, że band wbija się do grona tych zespołów z górnej półki. Dmitry i Anton to naprawdę uzdolnieni gitarzyści, którzy potrafią porwać szybkim riffami, ale też powalić na kolana epickością czy melodyjnością. W tej sferze dzieje się sporo dobrego. W tej muzyce nie zawsze udaje się dopasować partie wokalne i zazwyczaj wokalistka czy też wokalista potrafi zniechęcić do danej płyty. Tutaj wokalistka Natalya Senko odwala kawał dobrej roboty. Jej technika, jej sposób śpiewania i to jak buduje klimat jest godne podziwu. Właściwa osoba na właściwym miejscu. Mają tak naprawdę wszystko by siać zniszczenie. Czego zabrakło do pełni szczęścia? Materiału, który byłby idealny od początku do końca.
Odpalam płytę i na dzień dobry dostaje killer w postaci "Bring me her head" gdzie postawiono na marszowe tempo, na epickość i rozmach. jest Chris de wolf i Fabio Lione. Ten hicior bije łeb na szyję nową Avantasia. Cud miód i malinki. Dalej mamy równie przebojowy "Wind of freedom" choć tutaj siada troszkę jakość i już nie ma tego ognia, aczkolwiek to wciąż udane granie. Warty uwagi jest "Jester killer", który przypomina stare dobre czasy Nightwish. Dobrze wypada też melodyjny "Forgotten Heroes", który również oddaje to co najlepsze w symfonicznym power metalu. Czuć klimat lat 90, co jest na pewno jak najbardziej na plus. Imponuje rozmach i epickość w "Winter Symphony" i to kolejny mocny punkt tej płyty. Ralf Sheepers i klimaty Nightwish w petardzie "For a new day to come" i to jest naprawdę wybuchowa mieszanka. Jakby cały by taki album to byłbym powalony na kolana. Prawdziwy majstersztyk!
Do ideału troszkę mi za brakło. Nie zmienia to faktu, że to jedna z tych płyt które trzeba znać i jedna z tych najciekawszych w roku 2022. Jest sporo killerów, jest sporo patentów Nightwish i takie krążki w dzisiejszych czasach to już troszkę rzadkość. Tym bardziej duży plus dla Kliodna!
Ocena: 9/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz