Tankard nikomu nie trzeba przedstawiać. To jeden z najważniejszych niemieckich zespołów grających thrash metal. Lata lecą, a oni wciąż wydają nową muzykę, wciąż grają swoje i wciąż na wysokim poziomie. Najnowszy krążek zatytułowany "Pavlovs Dawgs" to kolejny jakże udane wydawnictwo w ich bogatej dyskografii. Poprzedni "One foot in the grave" był świetny, a nowy krążek to swoista kontynuacja tego co mieliśmy na tamtym wydawnictwie.
Nie ma zmian w składzie, nie zmian w stylistyce, nie ma zmian w tematyce. Dostajemy typowy album Tankard i w sumie to cieszy. Nie wyobrażam sobie, żeby ten band zmienił tematykę, albo swój styl grania. Wokal Gerre mimo upływu czasu wciąż jest mocnym punktem muzyki Tankard. Jego głos dodaje agresji, melodyjności i napędza ten band. Od lat w zespole błyszczy gitarzysta Andy, który błyszczał swego czasu w Seventh Avenue. To za jego sprawą materiał jest melodyjny, dynamiczny i bardzo energiczny. Słychać, że muzycy sporo serca włożyli do materiału i dlatego płyta od samego początku pozytywnie zaskakuje. Tradycyjnie na plus mocne brzmienie i humorystyczna okładka, które są nieodzownym elementem twórczości Tankard.
Minęło 5 lat, a Tankard wciąż brzmi świeżo i zadziornie jak na "One foot in the grave" i już otwierający "Pavlov's dawg" zaczyna się od spokojnego wejścia. Z każdą sekundą utwór nabiera na mocy i szybko przeradza się w prawdziwą petardę. Tankard w czystej postaci. Bardziej stonowany "Ex fluencer" przemyca sporo cech heavy metalu i bez problemu można uchwycić tutaj coś z Accept czy Overkill. Niezwykle nośny kawałek.Podobne cechy wykazuje przebojowy "Beerbarians" i znów Tankard pokazuje że ma smykałkę do tworzenia hitów. Kolejna petarda na płycie to "Diary of Nihlist" i tutaj band pokazuje w pełni swój potencjał. Panowie przeżywają drugą młodość i to słychać. Ten utwór zawiera wszystko to co najpiękniejsze w thrash metalu. Imponują partie basowe Franka w energicznym "Memento". Oj dużo dobrego dzieje się w tym kawałku. Mocnym punktem płyty jest bardziej złożony "Metal cash machine" czy melodyjny ""Dark self intruder". To jest Tankard jaki kocham. Na sam koniec zostaje "On the day i die" i to najbardziej rozbudowany kawałek na płycie.
Wysoka forma utrzymana. Tankard dalej na fali i dalej nagrywa świetne albumy. "Pavlovs Dawgs" to kontynuacja tego co grali na poprzednim krążku i mnie to bardzo cieszy. Płyta jest energiczna, melodyjna i oddaje to co najlepsze w muzyce Tankard, jak i thrash metalu. Jedna z najważniejszych pozycji, jeśli chodzi o thrash metal roku 2022.
Ocena: 9.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz