poniedziałek, 14 kwietnia 2025
NIGHTSTEEL -Nightsteel (2025)
Epickość godna Warrior Path, agresywność na miarę Primal Fear, z nutką zadziorności ostatniej płyty Kk Priest i uczta dla fanów heavy/power metal na miarę ostatniej płyty Clooven Hoof. Grecki Nightsteel, który został powołany do życia w 2022r idzie właśnie w takim kierunku. To nie przelewki i grecki band mierzy wysoko. Liderem jest tutaj basista Bill Sam, który wraz z perkusistą Mikem Foudotosem tworzą mocarny team. Za parte gitarowe odpowiada utalentowany Jasmin M, który ma niezłe wyczucie, technikę i to coś, co nadaje całości magii i klimatu. Partie wokalne to głównie robota Travisa Willsa, choć pojawiają się też takie nazwiska jak rob Lundgren, Mauro Elias, czy Craig Cairns. Wielkie nazwiska, wielka muzyka, wielkie hity.
Grecka scena zawsze dostarczy coś wyjątkowego, co potrafi słuchacza rozłożyć na łopatki. Ten kraj dostarcza tyle klimatycznych, dopracowanych i pomysłowych wydawnictw, że to głowa mała. Kopalnia świetnych kapel i teraz do tego grona wpisuje się nightsteel i to w wielkim stylu. Muzycy wiedzą co chcą grać i robią to po prostu genialnie. Ten album definiuje heavy/power metal i tak powinien brzmieć album z taką muzyką. Te popisy wokalne, te ryczące partie gitarowe, mroczny klimat i zadziorność. Wszystko idealnie spasowane i tworzy spójną całość. Same kompozycje dobrze wyważone i kipią energią i świeżością. Prawdziwy czarodzieje.
Nie ma zabawy w kotka i myszkę. Band od razu przechodzi do ataku. Wkracza rozpędzony, przebojowy "Nightsteel", który brzmi jak mieszanka ostatnich płyt Clooven Hoof i Kk Priest. Wybuchowa mieszanka i od razu słychać, że mamy do czynienia z czymś więcej niż debiutem. Mocna rzecz! Coś z Casus Beli, coś z niemieckiego heavy/power metalu można uświadczyć w energicznym "Darkness Reigns". Te partie gitarowe i wokalne są po prostu idealnie. Od razu wiadomo, że to heavy/power metal najwyższych lotów. Wpływy Jack Starr Burning Star słychać w rozpędzonym "Screams Of Agony" i do tego ten rycerski klimat. Co za pokaz mocy. Wejście partii basu w "Warlords Betrayal" to znów zabawa konwencją, przejaw agresji, mrocznego klimatu i epickiego rozmachu. Prawdziwa uczta dla fanów gatunku. Każdy dźwięk jest dopracowany i nie ma tutaj zbytecznego pitolenia czy udziwnienia. Kwintesencja gatunku! Chwilę oddechu mamy w nastrojowym, rockowym "Whispers of the heart". Bardziej balladowy utwór, który troszkę odstaje. Craig melduje się w agresywniejszym "Etarnal Fight", który troszkę przypomina mi Induction. Riff pierwsza klasa, a refren to już w ogóle wrota do innego świata. Jak to wciąga! Ponury, marszowy "Calm Lake" to znów nieco inne oblicze zespołu. Niczym kameleon przybiera postać otoczenia i sieje zniszczenie. Epickość pełną gębą. Nutka hard rocka i melodyjnego heavy metalu pojawia się w przebojowym "Win Or Lose'. Słychać hołd dla lat 80. Nightsteel jak słychać potrafi odnaleźć się w każdej stylistyce. Kolejny hicior i przejaw geniuszu to melodyjny "Panagioti". Jak podsumować płytę, to z przytupem i "Damned Sorrows" to właśnie robi. Nie ma do czego się przyczepić. Mocne, wyraziste brzmienie, wciągające popisy gitarowe, niszczący wokal.
Słowo debiut nijak ma się do zawartości, do jakości. Ta płyta to muzyka z górnej półki. Tutaj jest pokaz mocy, przejaw geniuszu i wszystko to co definiuje piękno heavy/power metalu. Wokaliści nadają całości duszy i heavy metalowego pazura. Od strony riffów czy solówek to istna poezja. Brak słów by opisać co tutaj się dzieje. Tego trzeba posłuchać. Jedna z najlepszych płyt 2025 w kategorii heavy/power metalu. Dla mnie prawdziwa uczta!
Ocena: 9.5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz