środa, 9 kwietnia 2025

REVENGE - Night danger (2025)


 
Trzeba przyznać, że kolumbijski band o nazwie Revenge jest jak maszyna. Ich ciężka praca i umiejętne odnajdowanie się w stylistyce heavy/speed metalu przedłożyło się na sukces tej grupy.  Revenge jest na scenie od 2002r i dorobili się 10 albumów. Panowie znają się na swojej robocie i nowy album tylko potwierdza. "Night Danger"  to ukłon w stronę heavy/speed metalu lat 80. Kto zna Revenge ten może śmiało sięgnąć po nowe dzieło. To kwintesencja heavy/speed metalu.

Okładka taka w sumie na wzór po przednich. Zero zaskoczenia. Samo brzmienie też zadziorne, drapieżne i wzorowane na tych z lat 80. Jest tak oldscholowo, ale to jest właśnie ich spory atut. Band czerpie garściami z Exciter,  Rocka rollas, czy Enforcer. Stawiają na proste, zadziorne partie gitarowe, proste i chwytliwe melodie. Revenge zna się na tym i dostarczył przemyślany materiał. Całą uwagę skupia na sobie lider grupy tj Esteban Mejfa, którego wokal jest specyficzny, ale takie zadziorny i nasuwający na myśl lata 80. Nie ma może super techniki, ale potrafi zarazić pozytywną energią i szczerym przekazem. Esteban Mejfa i Esteban Garcia stworzyli dobrze funkcjonujący duet, który opiera się na wzajemnym uzupełnianiu się. Panowie stawiają proste i ostre riffy, a także melodyjny wydźwięk całości.

Na albumie znajdziemy 8 utworów, które oddają piękno heavy speed metalu. Płytę otwiera "Black Sight" i tutaj band pokazuje to co im drzemie w duszy. Prosty, ale jakże energiczny kawałek. Szubko wpada w ucho i chce się jeszcze więcej chłonąć muzyki Revenge.Tytułowy "Night Danger" przemyca trochę patentów Judas Priest. Brawa za solówki i przebojowy charakter. Jednym z najlepszych momentów na płycie jest rozpędzony "The hammers fall" i brzmi jak hamerfall na sterydach. Proste motywy zawsze najlepiej się sprawdzają. Speed metal pełną gębą wybrzmiewa w zadziornym i agresywnym "Soldiers Heart", gdzie uwagę przykuwają dobrze rozplanowane solówki. Jest moc! Dalej mamy "Misty Night" i jest tak bardziej klasycznie z nutką Accept czy Judas Priest. Końcówka płyty to rozpędzony "Desire From Pain" i dynamiczny "Crushing Death", które znów utrzymują speed metalową motorykę.

Revenge nie tworzy nic nowego, nie tworzy tez nic genialnego, czy ponadczasowego. To band, który wie jak odtworzyć sprawdzone patenty i przypomnieć nam stare i oklepane motywy. Nie ma nic nowego to prawda, ale ta szczerość, miłość do speed metalu i umiejętne tworzenie ciekawego materiału sprawiają, że Revenge po raz kolejny trzyma poziom i nie zawodzi. Brawo! To się ceni !

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz