Bridgeville to band,
który powstał z inicjatywy wokalisty Martina Steena, który
jest znany szerszej publiczności jako frontman Iron Fire. Do
współpracy zostali zaproszeni również muzycy z
norweskiego Absinth, a wszystko po to by grać hard rock w klimatach
def Leppard, Bon jovi czyWhitesnake. Martin Steene to utalentowany
wokalista i w dodatku bardzo lubię jego poczynania z Iron Fire, to
też z miłą chęcią obczaiłem debiut Bridgeville w postaci
„Aftershock”. To co dostałem to miły dla ucha hard rock w
komercyjnej odsłonie. Jak ktoś lubi niezobowiązujące, lekkie
granie, które nadawałoby się do stacji radiowej ten z
pewnością po lubi album Bridgeville. Zadziorny „Mystic
River” czy komercyjny „Save Me” to dobry
przykłady owego radiowego rocka. Klimatyczny i przebojowy
„Aftershock” to utwór, który łatwo
wpada w ucho. Znacznie ciekawej band wypada przy ostrzejszym graniu,
co potwierdza dynamiczny „Black Rain”. Trzeb
przyznać, że hitów na tej płycie nie brakuje. Ballada
„Bridge to a broken Heart” zalatuje Aerosmith czy
Def Leppard, ale mimo tego broni się. Płytę promował żywiołowy
„Abisthia” i w sumie dobry strzał. Utwór
potrafi zachwycić prostotą i przebojowością, a o to w tym
wszystkim chodzi. Do mnie najbardziej przemówił otwierający
„Get on Top” z atrakcyjną melodią i bardziej
heavy metalową strukturą. Nie jest to album, który rzuca na
kolana i w sumie nie dostajemy tutaj nic nadzwyczajnego. Jednak
każdy fan muzyki hard rockowej powinien posłuchać Bridgeville, bo
jest to granie na poziomie.
Ocena: 6.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz