Od
2007 roku hiszpański Iron Curtain już na dobre wpisał się do
licznego grona młodych kapel, które starają się odtworzyć
nam lata 80. Akurat z Iron Curtain jest tak, że grają heavy/speed z
wyraźnymi wpływami Motorhead, Tank, Exciter, czy Riot, Accept.
Odnajdują się w klasycznych patentach i rozwiązaniach. Dwa
pierwsze albumy w postaci „Road to Hell” i „Jaguar Spirit”
potwierdzają ten stan rzeczy. Iron Curtain nie kombinuje ze stylem i
stawia na prosty, chwytliwy heavy, speed metal. Choć nie ma mowy
tutaj o oryginalności, to jednak trzeba przyznać, że dzięki
wokalowi Mike;a oraz jego popisom gitarowym kapela wypada naprawdę
dobrze. Najnowsze dzieło w postaci „Guilty as charged” jest
swoistą kontynuacją tego co mieliśmy na poprzednich albumach.
Zespół dalej gra swoje, a słuchanie ich muzyki wciąż daje
sporo radości. Sama okładka jest idealna i świetnie oddaje klimat
lat 80. Podobnie wygląda kwestia brzmienia, które jest
idealnie do pasowane. Płyta jest zwarta i dynamiczna. Sam otwieracz
w postaci „Into the fire”
to przyzwoity zwiastun tego co nas czeka w dalszej części płyty.
„Lions Breath”
to kawałek, który ma coś z czasów „Killers” Iron
Maiden i czasów kiedy NWOBHM było modne. Energiczny „Take
it back”
pokazuje, że w kapeli drzemie potencjał. „Iron
Price”
czy rozpędzony „Outlaw”
to mocne, heavy metalowe kawałki, które nawiązują do Judas
Priest czy Accept. Końcówka płyty jest również
ciekawa, bo pojawia się dynamiczny „Wild &
Rebel”,
bardziej przebojowy „Guilty as charged”
czy niezwykle melodyjny „Turn the Hell On”,
który oddaje to co najlepsze w heavy metalu z lat 80. Brak
słabych punktów, brak widocznych wpadek i to przesądza o
ostatecznym werdykcie płyty. Nowy Iron Curtain to kawał porządnego
heavy metalu, które przenosi nas do lat 80 i najlepszych płyt
wielkich kapel. Dobra zabawa gwarantowana.
Ocena: 7.5/10
Ocena: 7.5/10
Z Ironów to ostatnio tylko Reagan się liczy.Choć pewnie nie słyszałem jeszcze wszystkich Ironów.
OdpowiedzUsuń