sobota, 19 listopada 2022
INDUCTION - Born from Fire (2022)
Jakby by się tak przyjrzeć poczynaniom dzieci sławnych muzyków ze świata heavy metalu, to nie wiele z nich potrafi zrobić takiej furory jak rodzice. W tej kwestii jest wyjątek i mam tutaj na myśli Tima Hansena, czyli syna Kaia Hansena. Pojawił się na solowej płycie ojca, zagrał solówkę w "Skyfall" Helloween, pojawił się ostatnio na trasie koncertowej Pumpkins united, czy zagrał solówkę na składance Iron Savior. Najważniejsze jest to, że odnosi sukces z własnym zespołem o nazwie Induction. Debiut był naprawdę świetny i często do niego wracam. Pokazali, że można zagrać ciekawy symfoniczny power metal o nieco progresywnym zabarwieniu. Były obawy czy band podała i nagra równie ciekawy album, zwłaszcza że ze starego składu został tylko Tim Hansen. Jednak "Born From Fire" to faktycznie odrodzenie i otwarcie nowego rozdziału dla zespołu. Powiedziałbym, że o wiele ciekawszego niż zwiastował to debiut.
"Born From Fire" wydaje się być albumem bardziej przystępnym, bardziej przebojowym i nastawionym na chwytliwe melodie. Jest rozmach, podniosłość, urozmaicenie i band bawi się konwencją symfonicznego power metalu. Co ciekawe nowa ekipa sprawdza się znakomicie, zwłaszcza wokalista Criag Carns. To właśnie jego wokal jest tutaj jedną z głównych atrakcji. Ma to coś, co sprawia że utwory zyskują na mocy, na klimacie i cechują się przebojowością. Świetny występ i mam nadzieję, że ten skład długo się utrzyma, bo ma ogromny potencjał. Imponuje też postawa i talent Tima Hansena, który idzie w ślady ojca i przed nim ciekawa przyszłość. Ma talent do tworzenia ciekawych kompozycji, do pomysłowych melodii i podobnie jak ojciec jest uzdolnionym gitarzystą. Lider z prawdziwego zdarzenia i dobrze, że się nie poddał, tylko zebrał nową ekipę i nagrał nowy album Induction Drugi album robi jeszcze lepsze wrażenie niż debiut, który też przecież był świetny.
Single i cała marketingowa otoczka wokół tego albumu zwiastowały jedną z najważniejszych premier roku 2022. Nie kłamały, faktycznie album to prawdziwa petarda. Otwieracz "Born from Fire" to niezwykle podniosły i melodyjny kawałek, który imponuje przebojowością. Gdzieś w tym wszystkim można doszukać się wpływów Bloodbound czy Beast in black. Craig daje niezły popis swojego głosu w nieco ostrzejszym graniu. Rozbudowany "Scorched" też imponuje rozmachem i ciekawymi przejściami. Dużo dobrego dzieje się w tej kompozycji. Marszowy "Fallen Angel" niby lekki i taki nastrojowy w swojej stylizacji, ale band i tutaj czaruje swoją pomysłowością i to kolejny hicior. Potrafią przyspieszyć i pokazać pazur, wtedy kiedy trzeba. Dobrze znany jest singlowy "Go to Hell" i to utwór oparty na mocnym riffie i prostej stylizacji. Znów gdzieś tam w tle słychać Beast in black, mnie to tam nie przeszkadza. Kolejny mocniejszy utwór na płycie to "Embars" i znów band znakomicie bawi się konwencją power metalu, nie zapominając o melodyjności i przebojowości. Hitem bez wątpienia jest singlowy "Queen of the Light", który przemyca troszkę patentów spod znaku kapel Kaia Hansena i to miły dodatek. Utwór ma świetny riff, ciekawy nastrój i ten mocarny refren. Cudo! Znajdziemy też nieco progresywny "Ghost Of Silence", który również imponuje ciekawymi przejściami i podniosłym refrenem. Płyta jest bardzo chwytliwa i to jest spory atut. Cały czas się coś dzieje i nie ma miejsce na nudę. Jest jeszcze ballada "Eternal Silence", który ma swój urok, no i jest jeszcze też dobrze znany fanom "Sacrifice", który był pierwszy kąskiem z nowej płyty.
Tim Hansen idzie w ślady ojca i dobrze, że również chce grać power metal i dobrze jest widzieć, że równie gra muzykę na wysokim poziomie. "Born from Fire" to prawdziwa kopalnia hitów i pokaz mocy Induction. Jedna z najlepszych kapel młodego pokolenia i czekam na kolejnie perełki w ich dyskografii. Tak pojawiła się nam nowa gwiazda na scenie power metalowej! Polecam!
Ocena: 10/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A myślałem, że wyrosłeś z Freedom Call??
OdpowiedzUsuń