czwartek, 8 grudnia 2022

MARCO GARAU'S MAGIC OPERA - Battle of ice (2023)



Marco Garau pokazał za sprawą Magic Opera pokazał, że ma tyle pomysłów, że nie musi ograniczać się tylko do nagrywania płyt tylko z Derdian. Mija dwa lata od świetnego debiutu w postaci "The golden Pentacle" i przyszedł czas na "Battle of Ice". Nie ma zaskoczenia i Marco znów zabiera nas do świata fantasy i magicznego power metalu. Wysoki poziom utrzymany i to już sprawia, że "battle of ice", który ma się ukazać w styczniu roku 2023 należy do najgorętszych premier nadchodzącego roku.

W składzie doszło do pewnych przetasowań i tak o to Enrico Pistolese porzucił grę na basie i od 2022r objął funkcję gitarzysty. Drugim gitarzystą został Luca Sellitto, z kolei  basistą został Ollie Beernstein. Nowi muzycy, a sama muzyka i styl grania ten sam. Marco znów stawia na pełen klimatu fantasy power metal, w którym jest miejsce na epickość, rycerski wydźwięk, na ciekawe i wciągające melodie. Słychać wpływy Derdian, rhapsody czy Majestica, ale Magic Opera mimo wszystko ma swój charakter. Mózgiem całej operacji jest Marco, który znów zaskakuje ciekawymi pomysłami. Wiele łączy nowy album z poprzednim i na pewno spora w tym zasługa utalentowanego  wokalisty Antona Darusso. Gitarzyści też dokładają wszelkich starań by płyta była pełna energii, epickości i to zdaje egzamin. Cały czas dostajemy przemyślane i dojrzałe kompozycje. Nie ma miejsce na nudę i od samego początku jest czym się zachwycać.

"The Black sorcery"
to dynamiczny i niezwykle melodyjny kawałek, który oddaje piękno power metalu w klimatach fantasy. Dalej mamy urozmaicony "The cursed crown" z podniosłym refrenem i wyraźnymi wpływami Rhapsody. Znajdziemy tutaj też marszowy i bardziej epicki "Assault on castle", który pokazuje nieco inne oblicze Magic Opera. Pełno tutaj ciekawych i złożonych popisów gitarowych, które mają podziałać na nasze zmysły i emocje. Tak jest w przypadku "ride into the sun", czy "Under Siege", w którym można doszukać się elementów neoklasycznego power metalu. Finał to 11 minutowy kolos w postaci "Battle of Ice".  Piękne zwieńczenie tego niesamowitego albumu. Prawdziwa perełka, która oddaje w pełni piękno power metalu.

Marco znów błyszczy z Magic Opera i oby ten solowy projekt trwał jak najdłużej. Płyta na pewno równie ciekawa co debiut, aczkolwiek mam wrażenie, że troszkę jej ustępuje pod względem poziomu. Warto wypatrywać "Battle of Ice", bo taki power metal jest zawsze w cenie.

Ocena: 8.5/10
 

7 komentarzy:

  1. 10/10 bez słuchania, tych muzyków nic nie zastąpi. Okładka już sama w sobie pokazuje zawartość. Na pewno perełka a z tego co słuchałem już (bo są zapowiedzi) to 10/10. I tylko szkoda że trzeba czekać bo na święta by się przydało. Ale na szczęście mam już fizycznie w domu Induction, White skull, Terra Atlantica więc nie narzekam. Mam czy spokój zakłócać. Wasz Stefan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to widzę same perełki, a jak przypadł ci do gustu induction i white skull?😁

      Usuń
    2. Tak perełki.... Induction to landryna dla milusińskich z kręgów Power Quest/FCall, White Skull nagrało najgorszą płytę z Federicą ever, może tylko Terrę gdzieś tam słuchałem przez kilka dni, ale i tak poza 30-tką roku.

      Usuń
  2. No i niedługo TWILIGHT FORCE :)Więc dwie perełki na poczatku roku:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Really Twilight Force & White Skulls gems? I don't know if I need to cry or laugh with these comments

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cry ! ...if these bands let you down and for sweetness listen to Behemoth with our Nergal. :P

      Usuń
    2. The standards are being lowered. We live in times that we praise the mediocre!

      Usuń