Imponuje pracowitość Pancho Ireland z Merciless Law. Pod tym względem przypomina Ceda Forsberga Z Blazon Stone. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że to nie tylko częstotliwość nagrywania nowej muzyki w krótkich odstępach czasowych, ale też wysoki poziom zawartego materiału. Z pewnością jest to godne pochwały. Były zachwyty nad debiutanckim krążkiem "Troops of steel", który ukazał się w marcu. Znakomita porcja heavy/speed metalu i to właśnie znajdziemy na najnowszym krążku zatytułowanym "The Holy Company", który ukazał się dzisiaj czyli 7 grudnia.
Tym razem okładka w nieco innym klimacie, ale dalej gdzieś w tym jest tajemniczość, groza, więc spory plus. Mnie osobiście podoba się jeszcze bardziej niż ta z debiutu. Muzycznie to w dalszym ciągu wysokiej klasy heavy/speed metal, w którym króluje Pancho. Ma talent i znakomicie radzi sobie jako gitarzysta, wokalista i kompozytor. Co ciekawe swój występ gościnny zaliczył sam Ced z Blazon Stone.
Ced pojawia się w energicznym "Shout" i to taki kawałek w jego stylu. Prosty w swojej koncepcji i niezwykle melodyjny. W podobnej stylistyce utrzymany jest energiczny "Fly", który otwiera ten album. Naprawdę dobrze się tego słucha, zwłaszcza kiedy pamięta się niezwykle udany debiut. Pierwszy killer z prawdziwego zdarzenia to bez wątpienia przebojowy i zadziorny "A matter of skin". Dalej znajdziemy nieco hard rockowy "The undying fire", w którym można doszukać się wpływów Judas Priest czy Krokus. Znakomita wycieczka do lat 80. Płyta przede wszystkim jest bogata w ciekawie rozegrane solówki i to w taki klasyczny sposób. Dynamika, przebojowość i atrakcyjne melodie, to jakby motyw przewodni w partiach gitarowych. Znakomicie to odzwierciedla taki "Merciless law" czy "warmakers". Pancho nie zwalnia tempa i na koniec dorzuca jeszcze dwie perełki czyli "The holy Company" i "Soul eater", które są znakomitą mieszanką heavy/speed metal.
Jestem w szoku, że w tak krótkim czasie można wydać dwa świetne albumy w kategorii heavy/speed metalu. Pancho rośnie na nowego geniuszu i oby starczyło mu pomysłów na kolejne płyty na podobnym poziomie. "The holy Company" podobnie jak "Troops of Steel" to jedne z najciekawszych płyt roku 2022.
Ocena: 9/10
Okładka mocno prowokacyjna ... Muzyka taka sobie ...
OdpowiedzUsuń