Gdyby połączyć elementy charakterystyczne dla Judas Priest, Dokken, Ratt czy Skull Fist, otrzymalibyśmy brzmienie zbliżone do tego, co prezentuje brazylijski zespół Creatures. Grupa działa od 2019 roku i już na debiutanckim albumie udowodniła, że świetnie odnajduje się w mieszance hard rocka i heavy metalu. Teraz, po czterech latach, powraca z drugim krążkiem studyjnym zatytułowanym „Creatures II”, który ukaże się 14 listopada nakładem wytwórni High Roller Records.
Creatures pokazuje, że także w Brazylii mogą powstawać zespoły czerpiące z klasycznych wzorców rockowo-metalowych. Muzycy udowadniają, że można sięgnąć po sprawdzone rozwiązania rodem z lat 80., a jednocześnie zachować świeże, pełne energii brzmienie. Stawiają na proste, ale chwytliwe riffy gitarowe oraz dużą dawkę melodyjności. Od 2021 roku skład zespołu uległ zmianie – z pierwotnej obsady pozostał gitarzysta Mateus Cantalaeno (znany również z Icon of Sin). Nowym perkusistą został CJ Dubiella, również kojarzony z Icon of Sin, zaś sekcję rytmiczną dopełnił basista Ricke Nunes. Wokalne obowiązki przejął Marc Brito.
Na płycie znajdziemy sporo klasycznych, dobrze znanych motywów. Nie ma tu może wielkiej oryginalności, ale słychać, że zespół stawia przede wszystkim na dobrą zabawę i energię. Szkoda jedynie, że pomimo solidnego warsztatu muzyków brakuje nieco konsekwencji i utworów, które mogłyby całkowicie „zmiatać” ze sceny.
Zawartość albumu jednak potrafi dostarczyć wielu przyjemnych momentów. Na wyróżnienie zasługuje przebojowy i oldschoolowy „Devil in Disguise”, którego chwytliwy riff i ciekawe przejścia sprawiają, że nie ma tu miejsca na nudę. Kreatywność Mateusa błyszczy w melodyjnym „Night of the Ritual”, przywodzącym na myśl czasy Icon of Sin czy Iron Maiden – to świetny kandydat na koncertowy hit i bardzo mocny początek płyty. Zadziorny „Beware the Creatures” to hard rock w najczystszej postaci, natomiast „Dreams” wnosi nieco mrocznego, tajemniczego klimatu w stylu Judas Priest. „Queen of Death” to szybszy, energiczny kawałek stanowiący hołd dla heavy metalu lat 80. Z kolei „Danger” przenosi słuchacza w czasy klasycznego hard rocka, przypominając o dokonaniach takich zespołów jak Dokken. Najdłuższym utworem jest „Path of the Night”, który rozwija się w ciekawy sposób i stanowi godne zwieńczenie albumu.
Creatures ponownie udowadnia, że potrafi dostarczyć solidną dawkę muzyki inspirowanej złotą erą heavy metalu. Choć nie jest to zespół z absolutnej czołówki gatunku, ich pasja, rzetelność i miłość do lat 80. owocują bardzo udanym albumem. Krążek słucha się z przyjemnością, a kilka kompozycji ma potencjał, by na dłużej zagościć w pamięci słuchacza.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz