Swoją pozycję na francuskiej scenie heavy metalowej konsekwentnie umacnia formacja Rising Steel. Zespół działa od 2012 roku i ma już na koncie cztery albumy. Najnowszy, Legion of the Grave, to kolejny solidny i dobrze poukładany krążek w ich dorobku. W muzyce słychać wyraźne inspiracje takimi grupami jak Nightmare, Cage, Primal Fear czy Metal Church. Płyta ujrzała światło dzienne 29 sierpnia nakładem wytwórni Frontiers Records.
Najmocniejszym atutem Rising Steel jest charakterystyczny, zadziorny wokal Emmanuelsona, znanego również z Lonewolf. Jego głos doskonale współgra z muzyką zespołu. Całość napędza jednak zgrana sekcja rytmiczna oraz gitarowy duet Rabilloud–Riffman, którzy stawiają na agresywne riffy, energię i wyrazistą melodyjność. Choć o oryginalności trudno tu mówić, materiału słucha się z przyjemnością. Do pełni szczęścia brakuje jedynie świeżości i elementu zaskoczenia. Rising Steel to dobrze naoliwiona maszyna obracająca się w konstrukcji heavy/power metalu.
Na uwagę zasługuje także okładka, która skutecznie przyciąga wzrok i dobrze oddaje charakter zawartości. Album otwiera dynamiczny i przystępny "Betrayer "– prosty, ale chwytliwy utwór z ostrym riffem i szybkim tempem. Następnie pojawia się singlowy" King of the Universe", w którym zespół stawia na drapieżność i świetną zabawę; wyraźnie czuć tu echa Metal Church z czasów Ronniego Munroe. Tytułowy "Legion of the Grave "wprowadza nieco mroczniejszy klimat, zdradzający wpływy Grave Digger. Z kolei" Venomous "to udany miks heavy metalu i hard rocka, natomiast" Trapped in a Soul Garden" buja oldschoolowym feelingiem i przywołuje atmosferę lat 80. Całość zamyka melodyjny i przebojowy" Night Vision", pokazujący, że w zespole drzemie naprawdę duży potencjał.
Rising Steel posiada wszystkie atuty, by sięgnąć wyżej, jednak na razie pozostaje w sferze solidności i grania na bardzo dobrym, choć nie wybitnym poziomie. Legion of the Grave to kawał porządnego heavy/power metalu – i nic ponadto.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz