Czas
na hard rockowe szaleństwo i każdy kto wychował się na twórczości
Ac/Dc, ZZ Top, Def Leppard, Motorhead, Bonfire, czy Dokken ten bez
wątpienia pokocha twórczość Nitroville. Jest t o młody
band przed którym jest świetlana przyszłość. Kapela
powstała w 2010r i od tamtego czasu nagrała dwa albumy. Najnowszy
zatytułowany „Cheating The Hangman” ukazał się w tym roku i
jest to jedna z najciekawszych premier w kategorii hard rock.
W
muzyce Nitroville łatwo doszukać się wpływów klasycznych
kapel hard rockowych i przemawiają przez najnowsze dzieło
Brytyjczyków lata 80. Jakoś specjalnie się z tym nie kryją.
Brzmią autentycznie, a ich muzyka to czyste szaleństwo. Nie brakuje
pozytywnej energii, mocnych riffów i łatwo w padających w
ucho refrenów. Nowy album kipi energią i słucha się go
nadzwyczaj dobrze. Jego sukces tkwi nie tyle w samych kompozycjach i
stylu kapeli. Spora zasługa w specyficznym wokalu Toli Lamont, która
nadaję całości wyjątkowego charakteru. Nie da się pomylić
Nitroville z innym bandem. Kolejnym ważnym elementem tej układanki,
bez którego nie byłoby tej kapeli to gitarzysta Kurt Michael
Boeck. Stawia on na prostotę, chwytliwość i hard rockowe
szaleństwo. To przedkłada się na jakość kompozycji i samą
przebojowość tej płyty. Nie ma tutaj słabych kawałków,
czy momentów które powodują że kapela traci w naszych
oczach. Otwierający „Motorocker”
już wprawia dobry nastrój. Można poczuć wibrację starych
płyt Dokken, Ac/Dc czy Def Leppard. Mocny wokal, energiczny riff i
już jestem totalnie zauroczony. Nie trzeba jednak tak wiele do
szczęścia. Dalej mamy bluesowy „Louisiana
Bone”
, który ma coś z starego Deep Purple i Ac/Dc. Właśnie tak
powinien brzmieć hard rock na najwyższym poziomie. Najszybszym
kawałkiem na płycie jest speed metalowy „Spitfire”,
który ma w sobie pewne cechy Motorhead. Hitem na miarę
wielkości Ac/Dc jest żywiołowy „Cheating the
Hangman”
czy szybszy „Take a Stand”.
Mimo braku oryginalności zespół potrafi zauroczyć lekkością
i dbałością o szczegóły. Kawał dobrego hard rocka tutaj
znajdziemy i co może podobać się to nacisk na klasyczne brzmienie
i rozwiązania. Właśnie takie przeboje jak „Dead
mans Hand”
czy melodyjny „danger zone”
czynią ten album prawdziwą ucztą dla fanów gatunku.
Nitroville
tak naprawdę rozpoczął swoją przygodę z muzyką i jest to
obiecujący start. Drugi album w postaci „Cheating the hangman”
to gratka dla fanów klasycznych albumów Bonfire,
Dokken, czy Ac/Dc. Mało tutaj oryginalności, ale zespół
nadrabia pomysłami i wykonaniem. Materiał dopieszczony i nie ma
tutaj mowy o jakimkolwiek zawodzie. Hard rockowe szaleństwo na
wysokim poziomie.
Ocena:
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz