Hiszpański
Mean Machine istnieje już 6 lat i póki co niezbyt idzie im
podbijanie świata swoją muzyką. Grają heavy/speed metal z
domieszką hard rocka,a wszystko jest w tonacji Airbourne czy
Motorhead. Choć panowie grać potrafią i nagrali już dwa albumy,
to wciąż nie potrafią oczarować potencjalnego słuchacza swoimi
hitami. Niestety najnowsze dzieło w postaci „Bastardized Mean
City” nie jest bez wad. Przede wszystkim co może nieco odstraszać
to chaotyczność jeśli chodzi o aranżacje i wykonanie. Brakuje
jakby ostatecznego szlifu i nie wszystkiego pomysły są do końca
trafione. Wokal Raula jest dobry i pasuje do tego co zespół
gra. Jednak jego wadą jest brak ogłady i techniki. Również
i gitarzysta Juan nie potrafi oczarować swoją grą. Riffy są jakby
na jedno kopyto, a solówki zagrane jakby od niechcenia.
Niestety to wszystko przedkłada się na to, że najnowszy album Mean
Machine jest tak naprawdę średniej klasy. Do grona ciekawych
kawałków warto zaliczyć energiczny „Struck
By the rhytm”,
który wyróżnia się przebojowym refrenem i ciekawymi
partiami gitarowymi. Energiczny „The Great
Mayhem”
to dość szybki kawałek, który nawiązuje do twórczości
Motorhead. Nie jest to może najlepszy klon tej kapeli, ale Mean
Machine w tym utworze daje czadu. Szkoda, że zespół nie
postarał się o jakieś urozmaicenie, bo wszystko zlewa się w jedną
całość. Nie pomaga chwytliwy „Midnight
Rock;n roll”,
melodyjny „All Aces Denied”
czy szybszy „Electrifed To the Bone”
w którym nie brakuje speed/thrash metalu. Całość zamyka
dynamiczny „Next city to Destroy”,
który idealnie podsumowuje ten album. Muzycznie nie jest tak
źle. Jest energia, jest melodyjnie, jest nutka rock;n rollowego
szaleństwa. Jednak mamy 14 podobnie brzmiących kompozycji, co
raczej szybko zniechęca. Ciężko wytrwać do końca, ale płyta nie
jest w sobie taka zła. W wolnej chwili można się zapoznać,
posłuchać i zapomnieć.
Ocena:
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz