sobota, 8 października 2016

CETI - Snakes of eden (2016)

Dla wielu fanów polskiego heavy metalu Grzegorz Kupczyk to wokalista, który przeszedł do historii dzięki Turbo i „kawalerii szatana”. Warto jednak wziąć pod uwagę, że równie wielkie sukcesy odnosił i dalej odnosi ze swoim zespołem Ceti. Od 1989 r Ceti nagrał 8 albumów studyjnych i w sumie ostatnie dokonania Ceti są naprawdę warte odnotowania. Zespół rozkręcił się jeszcze bardziej, a i za granicami są jeszcze bardziej rozpoznawalni. Na dobre wyszło zespołowi stawianie na angielski język. „Ghost of The Universe” czy „brutus Syndrome” to naprawdę świetne albumy, które oddają to co najlepsze w heavy/power metalu. Charyzmatyczny wokalista, rozpędzone i zadziorne partie gitarowe, duża dawka przebojowości i chwytliwych melodie. To wszystko znakomicie jest eksponowane w Ceti. W tym roku kapela powraca z nowym albumem w postaci „Snakes of Eden”. W zasadzie jest to udana kontynuacją dwóch poprzednich krążków, tak więc nie ma mowy o zaskoczeniu. Każdy kto zna Kupczyka wie czego można się spodziewać po nowym albumie. Duża dawka tradycyjnego heavy metalu mocno zakorzenionego w twórczości Judas priest czy Iron Maiden. Otwieracz „Edge of Madness” szybko nas o tym przekonuje. Tak powinny zaczynać się albumy metalowe. Od mocnego wejścia i pokazu prawdziwego pazura. To jest to. Nieco hard rocka usłyszymy w przebojowym „Notes of Freedom”, który pokazuje jak zespół dobrze się bawi i jak lekko przychodzi mu przebój. Grzegorz wokalnie bardzo dobrze wypada, zresztą do tego już nas przyzwyczaił. Dobrze to słychać w marszowym „2027”, który ma coś z Crystal Viper czy Manowar. „Wild & free” brzmi bliźniaczo podobnie do „Wildest Dreams” Iron maiden. Sporo z żelaznej dziewicy na pewno uświadczymy również w nieco progresywnym „Empire of Loss”. Jednym z najlepszych kawałków na płycie jest bez wątpienia energiczna petarda „Fire & ice”, który też mocno zakorzeniony jest w brytyjskim graniu. Nutka power metalu pojawia się w rozpędzonym „Midnight Rider” i prawdziwym zaskoczeniem jest tytułowy „Snakes of Eden”, Zaczyna się typowo bo motywem rodem z płyt Iron maiden, potem przybiera marszowego tempa i można doszukać się wpływów Dio czy Deep Purple. Wyszedł z tego naprawdę ciekawy i pomysłowy kawałek, a przy tym bardzo klasyczny. Więcej judas priest i heavy metalowego szaleństwa bez wątpienia mamy w „Break down the rules”. Świetne zwieńczenie świetnego albumu, który pokazuje że Grzegorz Kupczyk jest w formie. Lata mijają, czasy się zmieniają, a on dalej gra klasyczny heavy metal, który jest naprawdę wysokich lotów. Jedna z najlepszych płyt Grzegorza i to nie podlega dyskusji.

Ocena: 9/10

3 komentarze:

  1. Wicked Dreams - Iron Maiden?? Jakiś nowy kawałek?��

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę,że 10/10 to też mało jak na polską kapelę. Doczekaliśmy się profesjonalnego, światowego formatu zespołu. Z tej płyty "Empire Of Loss" powala na kolana !

    OdpowiedzUsuń