sobota, 13 maja 2017

PALADINE - Finding Solace (2017)

Jaka jest recepta na dobry epicki heavy/power metal? Każdy zespół z tego gatunku pewnie ma sobą, ale są pewne cechy które są powielane. Klimat, a najlepiej taki rycerski, powiązanym ze światem wojen czy historii. Nie może się obejść bez urozmaiceń i wszelkiego rodzaju zmian temp. W takich przypadkach też bardzo istotny jest wokal, który potrafi budować napięcie i nadać całości podniosłość. Gdy spojrzy się na młody grecki zespół o nazwie Paladine to można stwierdzić, że mają w sobie to wszystko i drzemie w nich potencjał. Dowód nie trzeba daleko szukać, bowiem wystarczyć odpalić debiut w postaci "Finding Solace".

Nie ma tutaj czegoś, czego bym już nie słyszał. Nie ma odkrywania nowych rejonów, nie ma też rzucania się na oryginalność i udawanie kogoś kim się nie jest. Grecki band stawia na uczciwość i autentyczny materiał. Słychać, że jest to muzyka prosto z serca, taka jaka gra im w sercach. Można się w ich muzyce doszukać wpływów Manowar, Majesty, czy Hammerfall, ale gdzieś w tym wszystkim są sobą i mają swój charakter. Przede wszystkim panowie potrafią wmieszać w to wszystko niemiecką toporność, tak więc i zapędy Accept można doszukać się w niektórych momentach. Wokal Nicka też sprawia, że Paladine jest do rozpoznania i odróżnienia od innych kapel. Jest to wokal nieco zadziorny, taki nietypowy i nie ma mowy o jakiejś kopi wielkiego wokalisty.

Taka płyta powinna otwierać się klimatycznie, z wyczuciem bez chaosu. "Dragonrider" zaczyna się epicko, niczym ballada Blind Guardian. Jednak z każdą sekundą napięcie rośnie, a kiedy wkraczają gitary to od razu można poczuć moc. 7 minutowy kolos na wstępie sprawdza się i to jeszcze jak. Jeszcze więcej energii i zadziorności ma w sobie "Masters of present and past". Znakomity refren wciąga nas w świat fantasy i o to chodzi. Na płycie nie brakuje petard heavy metalowych i to pokazuje właśnie "Knight Of Black Rose".  Niby prosto i dość wtórnie, ale jak to się sprawdza. Marszowe tempo i zapędy Manowar można doszukać się w bardziej klasycznym "Paladine". Jest jeszcze klimatyczna i akustyczna ballada "Finding Solace", która przyciągnie uwagę fanów Blind Guardian."Midnight Sky" to ukłon w stronę Iron Maiden i nawet początek zalatuje "The Clayirvoant". Jest melodyjnie, szybko i przebojowo i to chodzi. Całość zamyka "The Metalizer", który ma coś z ostatnich płyt Judas Priest.

Paladine na swoim debiucie serwuje prawdziwą heavy metalową ucztą. Piękna okładka to tylko początek prawdziwej przygody. Dla fanów Hammerfall, czy Majesty pozycja obowiązkowa. Soczysty epicki heavy metal w tradycyjnym wydaniu.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz