Po 6 latach przerwy powraca brytyjska formacja Forged in Black. "Descent of the serpent" to mieszanka patentów takich kapel jak Heathen, Mercyful Fate, czy Candlemass. Forged in black działa od 2013 r i ma na swoim koncie dwa krążki, z czego pierwszy jest bardziej thrash metalowy, a a najnowszy "Descent of the serpent" pokazuje power metalowe oblicze kapeli. Ta wokalista brytyjska formacja gra solidny power/heavy/thrash gdzie nie brakuje mrocznego klimatu, zadziornych riffów, czy chwytliwych melodii. Motorem napędowym kapeli jest bez wątpienia Chris, który imponuje charakterystyczną manierą i zadziornością.Andy Songhust i Chris Bone tworzą zgrany duet gitarowy, gdzie stawiają na mroczny klimat, na ostrość. Wszystko jest zagrane porządnie, bez większego szaleństwa. Brakuje właśnie jakiegoś ognia, elementu zaskoczenia. Rzemieślnicze granie, które po prostu nie powala na kolana . Na pewno warto ich pochwalić za miłą dla oka okładkę i mocne, thrash metalowe brzmienie. Jeśli spojrzeć na zawartość to trzeba zwrócić uwagę na rozpędzony, power metalowy "Seek no evil". Solidny heavy/thrash metal mamy w melodyjny "One in the chamber". Jest to bez wątpienia jeden z ciekawszych utworów na płycie. Jeszcze więcej agresji, power metalu jak i thrash metalu mamy w przebojowym "Descent of the serpent". Bardzo dobrze wypada stonowany i nieco toporny "One last sign". Na wyróżnienie zasługuje klimatyczny, mroczny "Palm of Silver" gdzie band przemyca sporo patentów Kinga Diamonda. Na koniec mamy dwa nieco dłuższe kawałki w postaci "Vendetta" i "When hell is done". Kawał porządnego heavy/power metalu z domieszką thrash metalu. Można tutaj znaleźć sporo ciekawych kawałków, a wszystko na solidnym poziomie. Płyta warta uwagi!
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz