środa, 12 sierpnia 2020

GHOST AVENUE - Even angels fail (2020)


Jakoś nie było okazji zapoznać się z twórczością norweskiego Ghost Avenue. Teraz przy okazji premiery nowego dzieła tej formacji, przyszedł czas zapoznać się z tym co grają. "Even Angels Fail" to płyta skierowana do fanów melodyjnego metalu z domieszką hard rocka. Bez wątpienia odnajdą się tutaj fani Dokken, Loudness, czy Wasp, ale nie tylko.

Ghost Avenue powstał w 2013r na gruzach kapeli Ghost. To już ich trzeci album i sprawdzają się w melodyjnym metalu. Łatwo przychodzi im tworzenie lekkich i przyjemnych melodii. Band bez wątpienia napędza wokalista Kim Sandvik, którego wokal i technika przypomina mi nieco Ronniego Romero. Co za barwa i talent. Można go słuchać i słuchać i wcale się nie nudzi. Trzeba przyznać, że bardzo dobrze radzi sobie duet gitarzystów Andre i Petter. Panowie wygrywają zadziorne riffy i nie boją się czerpać od zasłużonych kapel, które przetarły szlaki w takim graniu. To żaden wstyd grać wtórnie. Grunt to robić to z głową i grać szczerze, prosto z serca.

Właśnie prostota i szczere intencje są atutem tego wydawnictwa. "Best of the Best" otwiera ten album i już na wstępie słychać hard rockowy pazur. Klasyczny riff znakomicie wprowadza nas w ten krążek. Toporny "Breakdown" jest bardziej heavy metalowy i tutaj band stawia na mroczny klimat. "The fallen" to z kolei kawałek utrzymany w stylizacji melodyjnego metalu i podobnie jest z "Take cover", który przemyca patenty iron maiden. Ciekawie wypada marszowy "Norrthman", w którym band zaskakuje epickością i pomysłowymi aranżacjami. Całość zamyka nieco progresywny "Even angels fail" , który pokazuje band z nieco innej strony.

"Evan angels fail" to solidna mieszanka melodyjnego metalu i hard rocka. Wszystko jest zagrane solidnie i każdy motyw coś wnosi do płyty. Brakuje troszkę dopracowania i hitów. Potencjał jest i kto wie co przyszłość przyniesie?

Ocena: 5.5/10

2 komentarze: