środa, 10 lutego 2021
ANGEL MARTYR - Nothing louder than silence (2021)
19 lutego ukaże się drugi krążek włoskiego Angel Martyr. "Nothing louder than silence" to nie jakaś tam kolejna premiera, którą mamy odbębnić w swoim notatniku, to coś więcej niż kolejna płyta jaki pełno w kategorii epickiego heavy metalu, czy speed metalu. To wydawnictwo to dzieło, które dostarcza nie tylko przyjemności z odsłuchu, ale też pełno emocji, które sprawiają, że płyta staje się z miejsca jednym z najlepszych albumów roku 2021.
A co jest tego powodem? Band nagrała klasyk, który śmiało mógłby się ukazać na przełomie lat 80 i 90. Jednak tu nie chodzi tylko o klimat czy stylistykę kompozycji. Ta włoska formacja pokazuje, że można czerpać z twórczości Running wild, Iron Maiden czy Manilla Road, a przy tym brzmieć świeżo. Band zachwyca nie tylko techniką, pomysłowością, ale i ciekawymi aranżacjami. Słucha się tego jednym tchem, a każdy kawałek na płycie jest po prostu atrakcyjny. Motorem napędowym tutaj jest bez wątpienia fenomenalny Tiziano Sbaragli, który zachwyca ciekawą manierą wokalną. Sprawdza się on zarówno w niskich rejestrach, jak i też w wysokich rejestrach. Prawdziwy czarodziej, a to co wyprawia w sferze partii gitarowych przyprawia o dreszcze. Jest w tym nutka szaleństwa, finezji i polotu. To nie jakieś tam wałkowanie oklepanych motywów. Dzieje się i to sporo, a band po raz kolejny udowadnia że grają muzykę na najwyższym poziomie.
Zawartość jest naprawdę dobrze wyważona i nie ma tu chybionych pomysłów. 7 minutowy "The legion of the black angels" i tutaj jest za równo epicko, jak i bardzo energicznie. Pierwszy killer na płycie już jest.Dużo rycerskiego klimatu dostajemy w "Forgotten metal", choć i wpływów running wild tutaj nie brakuje. Wysoka klasa i nic tylko brać przykład z Angel Martyr jak grać true metal. Z kolei taki nastrojowy i pełen gitarowych smaczków "Black twin rising"jest miłym nawiązaniem do NWOBHM. Na płycie znalazło się też miejsce na rozpędzony i bardziej speed metalowy "Marked by the woodblade" i band znów znakomicie interpretuje metal z lat 80. Tytułowy "Nothing louder than Silence" to kolejny killer na płycie. Znów band zachwyca speed metalową formułą. Angel Martyr przechodzi sam siebie w 12 minutowym "My name is legion" i tutaj epickość osiąga apogeum. Jest tu i Manilla Road i Running Wild. Wybuchowa mieszanka!
Nowy krążek Angel Martyr wciąga słuchacza i zachwyca swoim stylem i jakością. To płyta z górnej półki. Epickość spotyka przebojowość, a całość w dodatku jest utrzymana w żwawym tempie. Ta kapela udowadnia, że w sferze epickiego heavy metalu wciąż można jeszcze wiele zdziałać. Nowy album umacnia pozycję tej włoskiej formacji i staje się prawdziwą konkurencją dla wielkich graczy. Wypatrujcie nowego krążka Angel Martyr! Rozrywka na najwyższym poziomie gwarantowana.
Ocena: 9.5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz