Jednym z takich
najciekawszych zespołów ostatniej dekady jest w sumie
amerykański Huntress. Przyciągnęli uwagę zwłaszcza roku 2012,
kiedy to wydali na świat debiutancki album „Spell Eater”.
Pokazali, że można połączyć heavy, thrash, power, a nawet black
metal na jednym krążku. Oczywiście płyta zebrała pozytywne
opinie jak i negatywne. Mimo wszystko pokazali, że mają swój
styl, że potrafią grać i mają pomysł na siebie. Pewna siebie i
mająca specyficzny głos Jill janus zapadła mi od razu w pamięci i
tak śledzę poczynania zespołu od samego początku. Drugi album
jednak był słabszy i ukazał pewne luki w muzyce zespołu. Jednym
słowem było to wielkie rozczarowanie i poczułem niedosyt po tamtym
wydawnictwie. Na szczęście rok 2015 przyniósł zmiany.
Pojawił się w zespole nowy gitarzysta – Eli Santana i perkusista
Tyler Meahl, którzy wnieśli sporo świeżości do Huntress.
To z nimi został zarejestrowany trzeci album „Static”. W dalszym
ciągu jest to heavy metal osadzony w latach 80 i z wyraźnymi
wpływami Crystal Viper, Warlock, Christian Mistress, czy bardziej
klasycznych zespołów jak Judas Priest czy iron Maiden. Na
nowym albumie jest mniej zapożyczeń z black metalu, jest więcej
odesłań do klasyki, ale nie jest to żadna ujma. Okładka czy nieco
przybrudzone brzmienie ma nam podkreślić klimat lat 80. Ta sztuka
bez wątpienia się udaje. Mroczna otoczka wciąż jest obecna i
zespół w dalszym ciągu trzyma się tematyki związanej z
okultyzmem czy wiedźmami. Nowy album zabiera nas w rejony
przypominające dokonania również Black Sabbath i tych
zapożyczeń jest całkiem sporo. Najlepsze jest to, że „Static”
podobnie jak debiut jest przebojowy i każdy utwór zasługuje
na uwagę. W końcu udało się wyjść z dołka i nagrać bardzo
dobry album, który dorównuje „Spell Eater”. Już
otwierający „Sorrow” udowadnia, że Huntress
potrafi jeszcze grać agresywnie. Jest szybkie tempo, jest thrash
metalowy riff i jest agresja. To jest właśnie ten Huntress jaki mi
się podoba. Pomysłowy riff do „Flesh” też pozytywnie
nastraja i pokazuje, że zespół wie jak odtworzyć styl Judas
Priest. W dalszej części materiału natrafiamy na klimatyczny i
rozbudowany „Mania”, który pokazuje co to
znaczy porządny heavy metal z mrocznym klimatem rodem z płyt Black
Sabbath. Jeśli chodzi o przeboje to wypada tutaj wspomnieć o
rozpędzonym „Four blood Moons” czy tytułowy
„Static”, które napędzają ten album. Z
kolei „Noble Savage” osadzony jest w NWOBHM, choć
nie brakuje tutaj nutki Scorpions z lat 80. Na koniec mamy „Fire
in My heart”, który podobnie jak otwieracz kipi
energią i agresją. Więcej tutaj thrash metalowej motoryki, ale to
akurat zaleta tego kawałka. Na płycie znajdziemy jeszcze dwa
bonusy, a mianowicie „Black Tongue”, który
nawiązuje do twórczości Mercyful fate oraz „Vultures
Cant Wait”, który pokazuje jak grać klasyczny heavy
metal. Nie ma słabych kompozycji, a każda z nich zasługuje na
uwagę i szczególne wysłuchanie. Kawał porządnego heavy
metalu, który osadzony jest w latach 80. Fani Warlock czy
Crystal Viper nie będą zawiedzeni to na pewno. Huntress znów
zalicza bardzo dobry album i oby tą formę utrzymali.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz