poniedziałek, 27 czerwca 2016

WISDOM - Rise of The Wise (2016)

Węgierski Hammerfall, czy też Bloodbound tak można określić młody band o nazwie Wisdom. Szybko znalazł swoje miejsce w power metalowym światku. Trzy świetne albumy wydane podrząd sprawiły, że młody band szybko trafił do grona najciekawszych zespołów młodego pokolenia. Działają od 2001 r ale ich debiut ukazał się w 2006r. Od tamtego czasu minęło 10 lat i przez ten czas zespół wypracował swój styl i nadaną chwilę nie myśli o jego zmianie. Nic dziwnego, skoro nagrywają dobre albumy i dobrze się czują w swojej stylistyce to po co to zmieniać. Najnowszy krążek „Rise of The Wise” to właściwie wypisz, wymaluj to co mieliśmy na poprzednich albumach. Fani Hammerfall, Blind Guardian czy Bloodbound będą zachwyceni.

Nie wiele się zmieniło od czasu debiutu. Styl pozostał bez zmian i zespół dalej gra melodyjny heavy/power z nutką progresywnego metalu. Zwiększyła się przebojowość i panowie stawiają teraz na dobre melodie, na energię i ciekawe pomysły. Tego gdzieś poniekąd brakowało mi na debiucie. „Marching for liberty” to była power metalowa petarda i w sumie „Rise of The wise” już taki nie jest. Wydaje się być bardziej stonowany i bardziej heavy metalowy. Nie brakuje nawet pewnych nawiązań do hard rocka. Jednak dalej jest to ten Wisdom, który podbił serca fanów takiej muzyki. Szeregi zespołu w 2015 zasilił Anton Kabanen, który grał w równie znanym Battle beast. Niby mniejsza dynamika, mniejsza ilość power metalowych petard, a album i tak wypada bardzo dobrze. Zachwyca przede wszystkim lekkość, dobrych, atrakcyjnych melodii czy w końcu popisy gitarzystów. Sporo się dzieje w tej sferze. Panowie co raz to zaskakują techniką i ciekawymi pomysłami, co ma wpływ na jakość tej płyty. Wisdom to nie tylko dobra machina do robienia przebojów w klimatach Hammerfall, Bloodbound czy Blind Guardian, to również charyzmatyczny wokalista Gabor Kovacs. Jego głos jest zadziorny i bardzo zapadający w pamięci. To on jest tym, który z każdego utworu wyciśnie to co najlepsze, a czasami zatuszuje pewne niedoskonałości. Wisodm pokusił się na albumie o krótkie intro i „Over the wall” to dobry start. Ciekawe linie melodyjne gitar, marszowe tempo i można poczuć się jak za czasów najlepszych płyt Running Wild. „Ravens Night” to jeden z najlepszych kawałków tego węgierskiego zespołu. Melodyjny riff w klimatach Running Wild to jeden z atutów tego utworu. Podniosły, chwytliwy refren nadaje tego pirackiego klimatu, który idealnie współgra z warstwą instrumentalną. Hard rockowe patenty pojawiają się w klimatycznym „My heart is alive”, z kolei jednym z agresywniejszych utworów na płycie jest „Hunting the Night”, który ukazuje wpływy Bloodbound. Rasowym przebojem jest tutaj „Hero” o rycerskim klimacie. Energiczny, power metalowy riff, wciągający refren przywołują stare dobre hity Hammerfall. Piracki duch, powiew morza i morskiej przygody słychać w melodyjnym „Nightmare of the seas”. Na tym nie koniec jeśli chodzi o ciekawe kompozycje. Warto wyróżnić lekki, bardziej hard rockowy „Secret Life”, szybszy „Welcome to my Story” czy wreszcie epicki „Rise of The Wise” z udziałem wokalisty Sabaton.

Jeśli ktoś liczył na to, że Wisdom zmieni styl i obierze inny kierunek muzyczny niż na poprzednich albumach ten może czuć się rozczarowany. Band niczego nie zmienił. Nagrał album, który nie wiele różni się od poprzednich. Mocne riffy, trafione melodie, które zabierają nas w znane nam rejony i zespoły, które kochamy. Wisdom jednak ma swój styl i póki co sprawdza się on bardzo dobrze. Może grają w kółko to samo, ale mi to nie przeszkadza póki grają jak teraz. Polecam

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz