Każdy kto siedzi w świecie
ekstremalnego heavy metalu, czy też death metalu będzie kojarzył
ekipę z Aborted. Założony w 2008 roku belgijski band Oracles ma
wiele wspólnego z Aborted, w końcu założyli go muzycy,
którzy na co dzień grają w tej formacji. Co warto wiedzieć
o Oracles to, że też specjalizują w ekstremalnym metalu, choć w
ich muzyce nie brakuje elementów wyjętych z groove metalu,
gothic metalu czy death metalu. Ta różnorodność jest atutem
i to jest coś co zachwyca w debiutanckim dziele zatytułowanym
„Miserycorde”. Zespół stara się wykroczyć poza pewne
ramy i zaskoczyć nas różnymi smaczkami. Pojawianie się
motywów progresywnych czy echa symfonicznego metalu są miłym
zaskoczenie. Zwłaszcza, że zostają bardzo dobrze wykorzystane na
poczet danej kompozycji. Dobrze to obrazuje agresywny „The
Tribulation of man” czy podniosłym „Remnants
of Echo”. Uwagę przyciąga występ gościnny Jeffa Loomisa
w „Body of inepitude”. Bardzo dobrze wypada
wokalista Sanna, która nadaje całości lekkości i nieco
bardziej komercyjnego wymiaru muzyce jaką gra zespół. Dobrym
przykładem jest rozbudowany „Skin” czy rockowy
„Scorn”. Choć pomysł na granie jest, to słychać
że gitarzyści Mendel i steve zbytnio nie przykładają się do tego
co grają. Jest technika czy agresja, ale brakuje polotu, jakiegoś
zaskoczenia. Momentami można poczuć zmęczenie. Do grona ciekawych
kompozycji warto zaliczyć „Canvas of Me” czy rytmiczny „The
beutiful People”, który ma w sobie najwięcej z
przeboju. Płyta jest w miarę równo, choć nie brakuje potknięć. Niezbyt dobrze świadczy o tej płycie świadczy fakt, że soczyste brzmienie i ciekawa, mroczna okładka wypadają lepiej niż sam materiał. Często Oracles porównuje się do Opeth, Dimmu
borgir, arch Enemy czy Slipknot i są to skojarzenia jak najbardziej
na miejscu. Ten stan rzeczy potwierdzi debiutancki krążek
belgijskiej formacji. Pozycja skierowana wyłącznie do miłośników
tego gatunku. Inni nie mają czego tutaj szukać.
Ocena: 5/10
Sorry, ale ocena tego albumu 5/10 to jakaś kpina. Płyta jest 10/10. Ekstremalna ale bardzo zróżnicowana. Jest to jeden z albumów który po prostu trzeba mieć. :-) Tylko gdzie go kupić? :-)
OdpowiedzUsuń