Każdy kto siedzi w klasycznym heavy metalu czy hard rocku na pewno
przypadnie do gustu debiutancki album amerykańskiej formacji
Lightning Strikes. Album nosi tytuł tak jak zespół czyli
„Lightning strikes” i jest to pozycja obowiązkowa dla fanów
Black Sabbath, czy Rainbow. Sam zespół powstał w 1985r tak
więc znają się na rzeczy i potrafią przywrócić ducha
tamtych lat. Nigdy nie było im dane wydać swój debiutancki
album. Teraz po tylu latach marzenie się spełnia i zespół
wydaje naprawdę ciekawy i wciągający materiał, który
zachwyca pomysłowością, naturalnością i szczerością. To co
znajdziemy na tej płycie to kawał szczerego heavy metalu z nutką
hard rocka. Na pewno niektórych skusi do płyty Tony Martin i
jego gościnny udział na płycie. Lightning Strikes to przede
wszystkim charyzmatyczny wokalista Nando, który ma coś z
Grahama Bonneta czy Iana Gillana. Taki typowy rockowy głos, który
potrafi przyprawić słuchacza o dreszcze. Sporo energii i serca w
ten album włożył gitarzysta Rob Math. Postawił na emocje, na
jakość oraz pomysłowość i dzięki temu jego partie są takie
finezyjne i przypominają najlepsze lata Ritchiego Blackmore'a.
Płyta od samego początku daje kopa słuchaczowi i „Victim”
to mocne uderzenie na dzień dobry. „301 ad sins of our
fathers” to bardziej mroczny kawałek z wpływami Black
Sabbath i świetnie sprawdził się tutaj Tony martin. Kawałek
niszczy obiekty i to wszystko dzięki przebojowości i mocnemu
riffowi. Również „Death Valley” z Tonym
Martinem wypada znakomicie, choć tutaj mamy więcej progresji i hard
rocka. Więcej Rainbow uświadczymy w szybszym i klimatycznym
„Bermuda Triangle” i ten kawałek znakomicie
pokazuje jaki potencjał drzemie w tym zespole. Sporo lekkości i
rockowego feelingu mamy w przebojowym „Kamikaze”.
Dobrze wypada ballada „Stay With me”. Całość
zamyka zadziorny „We dont rock alone”, który
ma coś z twórczości DIO. Mało o tym zespole wiadomo, cicho
było jeśli chodzi o promocje. Jednak płyta jest warta uwagi,
zwłaszcza jeśli dobrze odnajdujemy się w klimatach Rainbow czy
Dio. Fani heavy metalu i hard rocka lat 80 będą zachwyceni tym
wydawnictwem. Szkoda, że zespół zaczyna grać po tylu
latach. Lepiej późno niż wcale.
Ocena: 8/10
JESTEM Z CHORWACJE,I SORRY ZA MOJ POLSKI.NE WOLNO PISAT NAZWISKO MARTIN MALOM LITEROM. OZZY MOZNA ,ALI TONI MARTIN NIE!!!
OdpowiedzUsuń