W 2010 r powstał Distant Sun i jest to kolejny świetny power
metalowy zespół prosto z Rosji. Najlepsze jest to, że muzycy
Distant Sun w dużej mierze gra w innym świetnym zespole, a
mianowicie Shadow Host. Oba zespoły mają podobny styl, podobny
klimat i podobny potencjał. Jednak Distant Sun zabiera nas w rejony
science – fiction co jeszcze bardziej mi odpowiada. Już
debiutancki album „Dark Matter” był świetny i pozbawionych
jakiś wpadek czy nie potrzebnych wypełniaczy. Na następcę
tamtego dzieła przyszło nam czekać tylko rok i najlepsze jest to,
że najnowsze dzieło „Into The Nebula” niczym nie ustępuje
poprzednikowi, a nawet go przebija. Nowy krążek jest bardziej
dojrzały, bardziej zadziorny i ma większą liczbę przebojów.
Wszystkiego jest więcej i w lepszym wydaniu. Klimat sciencie fiction
został jeszcze bardziej pogłębiony co jeszcze bardziej winduje ten
album na szczyty w notowaniach tegorocznych. Tak płyta ta zasługuje
na wysokie miejsce w rankingach bo nie dość że pokazuje jak grać
power metal, to jeszcze znakomicie łączy klasyczne patenty z
nowoczesnymi. Mamy więc mieszankę agresywności, nowoczesnego
brzmienie i typowej klasycznej przebojowości na miarę Gamma Ray,
Primal Fear czy Iron Savior. Ostre niczym brzytwa riffy i
charyzmatyczny wokalista Alexey to cechy charakterystyczne Distant
Sun. Nowy album od początku do końca zachwyca świeżością,
dynamiką i niezwykłą przebojowością. Klimatyczna okładka
jeszcze bardziej zachęca do sięgnięcia po to wydawnictwo. Na
płycie jest tylko 9 utworów, ale to wystarczy by zachwycić
słuchacza. Już sam otwieracz „My Trust” to strzał
w dziesiątkę. Mamy tutaj wszystko czego nam potrzeba. Thrash
metalową motorykę, agresję, power metalową przebojowość i
złożone popisy gitarowe. W podobnej konwencji utrzymany jest
rozpędzony „Game of War”. Jeszcze więcej agresji
i technicznego grania uświadczymy w bardziej thrash metalowym „God
Emperor” i w sumie jest to jeden z najlepszych utworów
na płycie. Sporo dzieje się przez te 5 minut. Dalej mamy nieco
cięższy „Inspired by fear”, który ma
zapędy bardziej heavy metalowe i na myśl nasuwa się Primal fear w
tym przypadku. Jak ktoś lubi bardziej progresywne zacięcie i
bardziej rozbudowane kawałki, ten polubi z pewnością „Adromeda”,
w którym zespół momentami ociera się o twórczość
Metalliki. Do grona mocnych kawałków trzeba zaliczyć
energiczny „the battle that never ends” czy
balladowy „I do believe”. Bardzo dojrzały album
wyszedł Rosjanom i znajdziemy tutaj troszkę thrash metalu w stylu
Metalliki i sporo power metalu rodem z Gamma Ray czy Primal fear.
Wartościowy album, który może daleko zajść w ostatecznych
rankingach roku 2016.
Ocena: 9/10
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz