wtorek, 4 kwietnia 2017

TAKEN - Taken (2016)

Czas na kolejny udany debiut roku 2016, a mianowicie na album hiszpańskiego Taken o tym samym tytule. Jest to pozycja młodego zespołu, który powstał w 2013r i w sumie przypomina wiele kapel z lat 90 jeśli chodzi o power metal. Na myśl nasuwa się Helloween, Stratovarius czy Sonata Arctica i w sumie spora w tym zasługa wokalisty Davida Arradondo, który pod wieloma względami przypomina głos młodego Kiske. Patrząc na okładkę debiutanckiego albumu „Taken” można odnieść wrażenie, że zespół gra w klimatach Running Wild, ale jednak tak nie jest. Zawartość na swój sposób zaskakuje formą, klimatem i aranżacjami. Zespół gra swoje i robi to z pasją. Słychać, że wychowali się na power metalu i dlatego jest to takie szczere i miłe dla ucha. Otwieracz „Tales of glory” idealnie rozpoczyna ten album, dając jednocześnie przedsmak tego co nas czeka. Rasowy power metal, który jest mocno zakorzeniony w latach 90. Gitarzysta Gauss wygrywa naprawdę melodyjne i zadziorne riffy, które nadają całości odpowiedniego charakteru i pazura. Dzięki niemu kawałki są dynamiczne i zapadają w pamięci na nieco dłużej. „Modern Messiah” to też świetny ukłon w stronę lat 90 i te patenty są znane. Bardzo podoba mi się nieco progresywny „On the road again”, w którym wysunięte są klawisze. Niezwykle ciekawy kawałek o bardziej hard rockowym feelingu. Na płycie znajdziemy dwa kolosy czyli „Afterlife” oraz „The slaughter of the last cursed”, które mają w sobie coś z twórczości Queen. Dzieje się w nich sporo i słychać, że zespół ma potencjał. Te kompozycje to przykład, że zespół potrafi budować klimat i tworzyć bardziej złożone kawałki. Z kolei „Under the skies of Asia” czy „forgotten Realms” to przykłady power metalowych petard. Każdy z utworów na tej płycie jest solidny i warty uwagi, a dzięki temu debiutancki album Taken jest naprawdę udany. Panowie postawili na klimat lat 90 i to zdało egzamin. Czekam na kolejne uderzenie hiszpańskiej formacji.

Ocena:7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz