A o to i kolejny debiut w tym roku, na który warto zwrócić uwagę. Duński Ironguard działa od 2008 r i stawia na mieszankę heavy/power metalu. Wyróżnia ich to, że stawiają na rycerski klimat i na proste granie. Nie kryją zamiłowań Majesty, Stormwarrior, czy Crystal Viper. W ich muzyce słychać klimat lat 90 i to jest ich mocna strona. Prosty i dynamiczny heavy/power metal w klasycznym wydaniu to jest to co możemy usłyszeć na debiutanckim "Towards Victory". Ironguard ma potencjał, tylko szkoda że wokalista Andreas Bigom jest bardzo specyficzny i nie do końca pasuje do zawartości. Niby śpiewa w wysokich rejestrach, niby stara się budować rycerski klimat, ale brakuje tutaj techniki i opanowania. Przybrudzone brzmienie jest bardzo urocze i znakomicie oddaje klimat lat 90. Muzyka jest dobrze wyważona i nie sposób się tutaj nudzić. Start w postaci "Desertion", który idealnie wpasowuje się w styl Jack Starr Burning Starr, czy właśnie Crystal Viper. Duża dawka melodyjności i rycerskiego heavy metalu. Szybko atakuje nas "A second sun", czyli dynamiczny kawałek, w którym można doszukać się elementów power metalu. Więcej agresji, zadziorności mamy w przebojowym "Strangers in Hell". Gitarzyści Mads i Jeppe dają czadu w sferze partii gitarowych i mają ręce pełne roboty. Jest ogień, jest pazur i prawdziwe pojedynki na solówki. Dobrze to odzwierciedlają rozpędzony "Free again" czy szybki "Wild fire Pride". Prawdziwe killery w rycerskiej oprawie. Bardzo dobrze wypada agresywny "Hereoic return", który przypomina dokonania Hammerfall, czy Stormwarrior. Mamy jeszcze melodyjny "Storm the walls" i epicki "Towards victory", który zamyka ten krążek. Pomijając specyficzny wokal to można rzec że mamy do czynienia z bardzo solidnym albumem w kategorii heavy.power metal. Duńska formacja dobrze prezentuje się na swoim debiucie i za pewne jeszcze o nich usłyszymy. Płyta godna uwagi dla fanów rycerskiego heavy/power metalu.
Ocena: 8/10
No powiem szczerze, że takiego bloga jeszcze nie spotkałem. Wygląda bardzo interesująco, mrocznie i jest się czego bać :) Dobry!
OdpowiedzUsuńA dziekuje za mile slowa☺ pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa również widzę że twórca się stara i piszę od czasu do czasu komentarz przy kapelach z mego kręgu zainteresowań (power). Jest też dla mnie wiedzą co wychodzi aktualnie. Niestety przeraża mnie tak małe zainteresowanie tymi klimatami. Boję się nawet myśleć że gdybyś pisał na temat nowych wypocin Zenka Martyniuka czy innych wsiowych klimatów miałbyś tysiące czytelników. Niestety Polska to zaścianek co widać na wszelkich festiwalach (nieważne jakich klimatów dotyczą , łącznie z Eurovision). Mamy grono tzw. twórców którzy tworzą jakieś dźwięki (nie mogę nazwać tego muzyką)i wzajemnie się wspierają by tylko o nich było głośno (powód nie ma znaczenia). Niestety z jednej strony. ale z drugiej cieszę się że ja i syn słyszymy coś co inni nawet nie mają pojęcia że istnieje. Może i lepiej. Jak rozmawiam w dużym gronie to mam wrażenie jakbym istniał w innym świecie.Tu Martyniuk tam Kayah (dramat kompletny-Bregowić coś ty wysponsorował!!!) i Sopoty i Opola i coś tam jeszcze typu Rodowicz która znów obchodzi kolejny (chyba 100-tny) powrót. Dramat dramat. Ale wiecie co?-jest mi z tym dobrze tylko niestety przykro mi że nawet jeśli coś powstaje dobrego zaraz pada (PATHFINDER).Ech widać tak już być musi. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCos w tym jest i trudno sie nie zgodzic. Metal nie jest tak popularny, ale ma sqoich wiernych fanow i to cieszy. Tez tak to widze ze wiekszosc odpuszcza ciekaqe nowowci czy malo znane starocie. Tyle jest kapel i tak malo poznanych ze glowa mala. Cieszy ze ktos przeczyta i zapozna sie z danym albumem.taki jest cel tego bloga. pathfinderto byl zacny band i szkoda że tak szybko padl. W zasadzie to brakuje jakiejs petardy z polski😞
OdpowiedzUsuń