niedziela, 18 sierpnia 2019

TARCHON FIST - Apocalypse (2019)

Długo kazał czekać Tarchon fist swoim fanom na następcę "Heavy metal Black force". To oznaczało, że albo band nie ma pomysłu na nowe kawałki, albo po prostu szlifował materiał aż do perfekcji. W przypadku tego włoskiego zespołu o nazwie Tarchon Fist mamy do czynienia z tym drugim aspektem. 6 lat przyszło czekać na nowy album zatytułowany "Apocalypse", ale warto było bo dostajemy najlepszy krążek tej grupy od czasów świetnego debiutu.

Na scenie band istnieje od 2005 r i wyróżnia ich przede wszystkim utalentowany i charyzmatyczny wokalista, czyli Mirco Ramondo. To właśnie on nadaje muzyce Tarchon Fist klasycznego, heavy metalowego pazura. Sergio i Luciano grają lekko i z nutką finezji. Jest szaleństwo, jest dynamika i przede wszystkim przebojowość. Partie gitarowe są zagrane z pomysłem, a to przedkłada się na jakość zawartości. W 2017r zespół zasilił Giacomo i trzeba przyznać, że sprawdza się w roli perkusisty.

Tarchon fist przyzwyczaił do mocnego i czystego brzmienia, tak też jest i tutaj. Również i okładka jest miła dla oka i to chyba najciekawsza okładka w historii Tarchon fist. Co do zawartości to płytę otwiera klimatyczne i epickie intro w postaci "Prolugue to apocalypse". Szybko wkracza energiczny i niezwykle przebojowy "Clash of the gods" i dawno band nie stworzył tak znakomitego przeboju. Przyspieszamy w nieco ostrzejszym "Evil Comes from the Underground".  Band potrafi czerpać z klasycznych rozwiązań i w takim "Lights of Fire"  można usłyszeć epickość godną Manowar, zwłaszcza w pierwszej fazie utworu. Mamy też hymnowy i nawiązujący do twórczości Hammerfall przebojowy "No mercy for the enemy". Fanom starego Judas Priest czy Accept śmiało mogę polecić dynamiczny "Last human strength". Znakomicie wykorzystano tutaj motyw "Dla Elizy", który zdobi kultowy utwór Accept - "Metal Heart". Płytę promował "Proud to be dinosaurs" i to niezwykle przebojowy kawałek i dodatkowo podoba mi się jego nieco hard rockowy charakter. Jeszcze więcej hard rocka mamy w rozpędzonym "Sky Rider" i to kolejny mocny punkt tej płyty. Warto też wspomnieć o chwytliwym "Razor from the Abyss", który znakomicie nawiązuje do Judas Priest czy Iron Maiden.

W roku 2008 Tarchon Fist pokazał, że drzemie w nich potencjał. Debiut był melodyjny i zapadający w pamięci. Potem troszkę band jakby stanął w miejscu, ale w końcu po 6 latach wraca z dopracowanym i dynamicznym albumem. "Apocalypse" to kawał solidnego heavy metalu w klasycznym wydaniu i bez wątpienia jest to największe osiągnięcie Tarchon Fist.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz