piątek, 4 grudnia 2020

MAJESTICA - A christmas Carol (2020)


 Święta, co raz bliżej święta. Klimat świąt Bożego Narodzenia można poczuć w sklepach, w radiu czy w telewizji. Ta magiczna aura zaczyna nas otaczać z różnych stron i w sumie każdego roku w metalowym światku pojawiają się albumy, które mają być alternatywą dla fanów mocniejszych dźwięków. Zazwyczaj takie płyty wywołują uśmiech na twarzy i zazwyczaj nie jest to nic dobrego. To też miałem sceptyczne nastawienie do nowego krążka szwedzkiej formacji Majestica.

Mój pogląd zmieniły pierwsze próbki nadchodzącego dzieła ekipy Tommiego Reinxeeda. Wiedziałem, że to nie będzie parodia kolęd świątecznych, a coś zupełnie innego. Tommy jest na fali i to wykorzystuje na maksa. Był znakomity udział w Memories of Old, a i ostatnia płyta Majestica czy Sabaton też wywołują uśmiech na twarzy. Tommy rozwinął się jako gitarzysta, ale i wokalista. To już nie jakiś tam żółtodziób, a rasowa gwiazda power metalu. "A christmas Carol" ukazuje się rok po świetnym debiucie i to jest coś więcej niż tylko kolejna płyta z klimatem świąt Bożego Narodzenia. To płyta, która może śmiało żyć swoim życiem i to tym po upływie świat. Tutaj jest ta magia świąt i to pięknie uchwycona. W końcu jest tutaj historia znana nam w Polsce jako "Opowieść Wigilijna" i znakomicie jest to wszystko prowadzone. Fani metalowej opery, Rhapsody czy Twilight Force będą w siódmym niebie. Tommy stworzył coś niezwykłego i pierwszy raz power metal i magia świąt tworzą znakomitą jedność. Jest podniosłość, epickość, rozmach, a także masa ciekawych zagrywek Tommiego, które ocierają się momentami o neoklasyczny power metal rodem z Iron Mask.

Band zadbał o szczegóły i tutaj każdy detal potrafi złapać za serce. Brzmienie jest pełne magii i słodkości, a więc to co chce się dostać przy okazji power metalu. No i ta historia, która jest tak przyozdobiona. Najlepsze jest to, że nie jest to jakaś tam papka, a prawdziwa power metalowa jazda bez trzymanki.

Wskakujcie na sanki i dajcie żeby magia świat Was ogarnęła już teraz. Oj tak są dzwonki, podniosłość i pełen rozmach niczym w filmie nakręconym w hoolywood. W tym roku nie "Kevin sam w domu" przypomni o tym, że są święta, a Majestica. Już otwierający "A christmas Carol" to takie Rhapsody w świątecznej odsłonie. Tego jeszcze nie grali. Czujecie już magię świąt? No to czas na jazdę bez trzymanki. Wkracza rozpędzony "A christmas Story" no i te chórki, a do tego teatralny wokal Tommiego. Ideał i nic więcej nie trzeba do szczęścia. Nie raz czuć filmowy aspekt tej płyty i to dobitnie potwierdza " Ghost of Marley". To taki stary dobry power metal, który odsyła nas do helloween czy Gamma Ray. Znów mocny i pomysłowy riff, a do tego te dzwonki świąteczne. Brzmi to niezwykle ciekawie. Z kolei energiczny i melodyjny "Ghost of Christmas story"  to kolejna piękna kompozycja, która idealnie miesza klasyczny europejski power metal spod znaku Helloween, Dark Moor, rhapsody czy Timeless Miracle z klimatem świąt. Wybuchowa mieszanka. Oprócz petard jest też klimatyczna ballada w postaci "the joy of christmas". Dalsza część płyty już jest bardzo filmowa i 3 częściowy "A ghost of Christmas" jest pełen rozmachu i czasami może nieco tego za dużo. Jednak brawa, że mimo wszystko słychać ten power metal. Ponarzekam też trochę na "A Majestic christmas theme", który pokazuje rozmach i ciekawe podniosłe aranżacje, jednak czy ten utwór jakoś specjalnie zapada w pamięci? No nie koniecznie.


Ciężko ocenić to wydawnictwo. Płyta idealnie na pewno sprawdzi się w sezonie świąt Bożego Narodzenia, no chyba że nie ma się problemu słuchać takich utworów w innych porach roku. Co na pewno zaskakuje, że pierwszy raz ktoś tak dobrze uchwycił klimat Świąt i stworzył przy tym własną muzykę. Na co komuś parodia kolęd, czy coś tego typu? Halford zniechęcił mnie do takich płyt, ale Majestica wnosi sporo świeżości i w dodatku wydał bardzo klimatyczny album z muzyką power metalową. W tej kategorii można śmiało dawać oceny 10/10, jednak czy jest to płyta która się sprawdzi zawsze, bez względu na klimat świat? Tutaj troszkę ta płyta traci, ale i tak jest efekt wow i zaskakuje forma i pomysłowość Tommiego.  Jestem w szoku i pełen podziwu dla majestica, że tak się rozwinęli i z miejsca już stali się nową gwiazdą power metalu. Idealna płyta na święta, to na pewno. W tym roku "Kevin" i  kolędy idą w odstawkę. W ten święta króluje Majestica.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz