piątek, 25 grudnia 2020
FALCAR - I am your Destiny (2020)
Symfoniczny power metal bardziej kojarzy się z Finlandią niż z Czechami, ale jak się okazuje to i w tym kraju pojawiają się zespoły grające taką muzykę. Falcar to młody band, który powstał w 2009r. i teraz 20 grudnia ukazał się ich debiutancki krążek " I am your destiny". Płyta ma w sobie to "coś" i zapada na długo w pamięci. To muzyka, która powinna zadowolić fanów Dark Moor, czy też Timeless Mirracle.
Nazwa Falcar nie jest jeszcze rozpoznawalna i minie pewnie trochę czasu zanim ktoś będzie ich kojarzył. Jednak to jest jeden z tych zespołów, który ma pomysł na siebie i ma talent do tworzenia ciekawych kompozycji. Band imponuje ciekawym pomysłem na symfoniczny heavy/power metal z nutką folk metalu. Jest ta magiczna otoczka i melodyjność, która mocno przypomina mi kultowy debiut Timeless Miracle. Dodatkowo band stawia na złożone i wciągające solówki gitarowe i tutaj brawa dla lidera grupy tj Marty Palounek, który odpowiada za partie gitarowe, wokal, a także całą otoczkę orkiestrową. Każdy element stylu Falcar nawiązuje do Timeless Mirracle i nawet sam wokal jest niemal identyczny. To dobry znak.
Okładka nasuwa klimaty doom metalu, jednak to co tutaj znajdziemy to melodyjny, symfoniczny heavy/power metal. Na wstępie wkracza złożony i podniosły "I am Your Destiny". Z jednej strony słychać, że to jeszcze nie profesjonaliści, ale sam motyw i styl jest imponujący. Band potrafi też grać szybko i z hołdem dla twórczości Dark Moor czy Timeless Mirracle. Świetnym tego przykładem jest energiczny "Bloodshed". Piękny, folkowy klimat mamy w rozbudowanym "Jester's Mask" i tutaj band postawił na podniosły refren i to zdaje egzamin. "Unchained" nawet zaczyna się jak jeden z utworów Timeless Mirracle i sam utwór zachwyca melodyjnością i tajemniczym klimatem. Podobne emocje wywołuje rozpędzony "Death on black Wings", który imponuje folkowymi ozdobnikami i power metalową stylistyką. Nie do końca przemawia mnie takie spokojniejsze granie jak te w "Inn of the last home".
Mimo takich wpadek jak te w "Inn of the last home" płyta ma ciekawy tajemniczy klimat i dużo wciągających melodii. Czechy nie słyną jakoś specjalnie z symfonicznego heavy/power metalu i tutaj Falcar nas miło zaskakują. Ich debiutancki album jest czarujący i zaskakuje ciekawą formułą i aranżacjami. Prawdziwa frajda dla maniaków grania w stylu Timeless Mirracle, ale nie tylko.
Ocena: 8.5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz