sobota, 4 grudnia 2021

VOLBEAT - Servant of the mind (2021)

Panowie z Volbeat od dłuższego czasu zapowiadali, że nowy album będzie bardziej agresywny, bardziej heavy metalowy i będzie zawierał więcej gitarowego grania. Trzeba przyznać, że duńska formacja dotrzymała obietnicy, bo faktycznie "servant of the mind" spełnia owe założenia. Skład ten sam, styl ten sam, więc nie ma mowy o porażce, a owe mocniejsze granie sprawiło że najnowsze dzieło duńskiej formacji stało się mocnym zasileniem bogatej dyskografii.

Kocham te ich wyjątkowe i klimatyczne okładki, które wciągają i dają do myślenia. To już spora zachęta by sięgnąć po wydawnictwo Volbeat. Nie byłoby tej kapeli gdyby nie Poulsen i ten jego głos jest magiczny. Z każdym rokiem brzmi co raz lepiej i jeszcze bardziej dojrzale. Idealnie sprawdza się w hardo rockowych dźwiękach, jak i tych bardziej heavy metalowych. Na nowym albumie daje popis swoich umiejętności. Płyta jest bardzo gitarowa i tutaj dzieje się sporo. Pojawiają się mocne riffy, a także sporo wciągających melodii. Nie ma miejsce na nudę i cały czas się coś dzieje. Nie muszę chyba dodawać, że i tym razem nie obyło się bez prawdziwych hitów, z której słynie Volbeat.

Heavy metalowy pazur pojawia się już na dzień dobry w otwierającym "Temple of Ekur". Poulsen buduje niesamowity klimat i do tego riff imponuje zadziornością. Mocne uderzenie.  Typowy rocknrollowy Volbeat dostajemy w przebojowym "wait a minute my girl". Bije z tego kawałka bardzo pozytywna energia. Na kolana powala mroczny i marszowy "the sacred Stones". Momentami czuje się jakbym słuchał starych plyt Dio. Klasa!  Imponuje też agresywny "shotgun blues", który pokazuje heavy metalowe oblicze zespołu. Volbeat naprawdę gra ciężko na nowym krążku, a przy tym jest sobą.  Kolejny killer to bez wątpienia "Say no more" i nie wiem czy to sprawka Roba, ale sporu to z ostatnich płyt Anthrax. Mocny kawałek i taki Volbeat naprawdę mi odpowiada. Band świetnie radzi sobie w szybszych utworach i to potwierdza "the passenger" czy "heaven's descent".  Band przekracza swoje granice w rozpędzonym "becoming", który momentami ociera się o heavy metal z elementami thrash metal. No wyszedł im prawdziwy killer.  Całość wieńczy klimatyczny i rozbudowany "lasse's birgitta". 


Volbeat wspina się na wyżyny swoich umiejętności na tym albumie. Pokazuje nieco agresywniejsze oblicze i to nie zmienię cieszy. Jeden z mocniejszych krążków tej kapeli, o ile nie najmocniejszy.  Mocna pozycja i mam nadzieję że band pójdzie w tym kierunku. "Servant of the mind" to jeden z najlepszych albumów Volbeat. Prawdziwa perełka!

Ocena 9/10

3 komentarze:

  1. Cóż. Volbeat to jedni z moich ulubieńców. I już utwory zapowiadające nowy krążek czyli Becoming czy Shotgun Blues zwiastowały mocne , dobre granie. I nie zawiodłem się.Czekam na cd bo tą płyte po prostu trzeba mieć w domu

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się również nie zawiodłem. Bardzo dobry kolejny album. Dla mnie Volbeat od początku trzyma szczytowy poziom. Każdy kawałek (może poza jednym) energetycznie wnika w moje ciało i przyjemnie mnie napędza. Jest ekwiwalentem porannej kawy :) 9/10 I Dobrze!!! Przy 10/10 mógłby się stać również ekwiwalentem porannego seksu :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak fenomenalny album dziwię się że w Europie Volbeat gra w dużych halach a wPolsce grał naExpo koncert gorszy niż wPradze

    OdpowiedzUsuń