wtorek, 7 czerwca 2022

EVIL CONSPIRACY - The demons Mark (2022)


 Szwedzki Evil Conspiracy po 3 latach przerwy wraca z nowym materiałem. "The Demons mark" to już trzeci album w dorobku grupy.  Zdecydowanie ciekawszy niż poprzednik "Evil Comes", który był po prostu średni. To co znajdziemy to oczywiście miks heavy metalu i power metal, tak więc nie ma żadnych zmian stylistycznych. Nowe dzieło ukazało się 3 czerwca i z pewnością zasługuje na uwagę.

Band od samego początku mocno wzoruje się na twórczości Judas Priest czy Mercyful Fate i to na "The demons mark" też mocno słychać. Do tego dochodzi nieco przybrudzone brzmienie, mroczny klimat i specyficzny głos Fredrika Erriksona i wszystko jeszcze bardziej nasila owe skojarzenia. Band popracował nad kompozycjami i w efekcie dostaliśmy całkiem udane dzieło, które wstydu nie przynosi zespołowi, a nawet może się podobać.  Wystarczy odpalić tytułowy "The demons mark" i już słychać dobry riff, dobrze skrojoną melodię i jest radość z odsłuchu. Gitarzyście Putte i Ante wygrywają ciekawe partie gitarowe i nie brakuje mocnych riffów czy chwytliwych solówek. Niby nic oryginalnego, a jest radość podczas słuchania.Przyspieszamy w "Illuminate the darkness" i tutaj panowie nie biorą jeńców. Jeden z najlepszych utworów na płycie. Riff robi tutaj robotę. Potem mamy serię dłuższych kawałków i chyba najciekawiej wypada stonowany i bardziej zadziorny "Satan wolves". Na płycie nie brakuje killerów i taki właśnie jest "The hunt" czy "Epic Empire". Całość wieńczy również złożony "Blinded", ale tutaj brakuje nieco dopracowania.

Evil Conspiracy to z pewnością solidny band, który grać potrafi. Debiut był warty uwagi i ten najnowszy krążek też ma sporo przebłysków. Nie brakuje mocnych riffów i ciekawych solówek. Co chwile się coś dzieje. Oczywiście wpadki i niedociągnięcia są. Kapela wciąż prezentuje klasę średnią, może kiedyś to się zmieni?

Ocena: 7/10

1 komentarz:

  1. Widzę ciekawe miejsce dla mnie. :) Jestem fanem wszelkich odmian rocka/metalu (może poza black metalem). Zespołu nie znam, nie mniej połączenie Judas Priest z elementami znanymi z działań Kinga Diamonda jest obiecujące.

    Zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń