sobota, 4 czerwca 2022

STEEL CHEETAH - Inferno (2022)


 To nie jest blog o polityce, a o muzyce więc nie skreślam na pewno zespołów z Rosji. Dałem szansę młodej kapeli o nazwie Steel Cheetah ze względu na intrygującą okładkę ich debiutanckiego krążka zatytułowanego "Inferno". Kapela działa od 2009r a to co znajdziemy na ich płycie to miks heavy metalu i hard rocka, w którym nie brakuje klimatów lat 80. Słychać echa Warlock, Iron Maiden czy Steelover.

Nie jest to może idealne i nieco irytuje głos wokalistki, bowiem Evgenia Bavarova jakoś tak śpiewa bez mocy i drapieżności. Na pewno brakuje nieco dopracowania w tej kwestii. Sam band tworzą 4 kobiety i jeden facet, czyli gitarzysta Ivan Milton. Wszystko jest bardzo ugrzecznione, ale plus jest taki że muzyka jest łatwa w odbiorze i potrafi momentami dostarczyć frajdy. Na pewno warto dać im szansę, bo nie jest to jakiś tam gniot, którego nie da się słuchać.

Dobrze wypada choćby taki "Into the storm". Jest energia, jest klimat lat 80 i dobra praca gitara. Wokal troszkę kładzie całość i to jest główny problem. Szybko wpada w ucho niezwykle melodyjny "Bannish from the Sky" i to jest kierunek w jakim powinien pójść zespół. Kolejny hicior to "Angel in disguise". Proste motywy i sprawdzają się wręcz idealnie. Potencjał na pewno jest w tej kapeli i to słychać. Dobrze band wypada w szybkim "divine Hammer", który mimo nieco słabego brzmienia i oklepanej formule zapada w pamięci. Całość wieńczy solidny i nieco bardziej hard rockowy "Angels Cry".

Jest kilka przebłysków i dobrych momentów. Band grać potrafi, ale brakuje im jeszcze ogłady i nieco oszlifowania. Potencjał drzemie i kto wie co przyniesie przyszłość? "Inferno" na pewno warto posłuchać i wyrobić własne zdanie.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz