piątek, 24 maja 2024
REVEREND HOUND - Deal in steel (2024)
Mam słabość do niemieckiej sceny metalowej. Większość moich ulubionych kapel pochodzi z tamtego rejony. To też staram się być na bieżąco z nowościami, którego ukazują się na niemieckiej sceny metalowej. Nie mogłem przejść obojętnie obok "Deal in steel". Ta piękna, ręcznie malowana okładka skradła moje serca i od razu przykuła uwagę.Od razu wiadomo, że czeka nas nostalgiczna podróż do lat 80. Panowie nie boją się czerpać z twórczości Judas Priest, Grave Digger czy Paragon. Nie naśladują nikogo i próbują tworzyć coś własnego. To już czyni "Deal in steel" pozycją obowiązkową dla tych co kochają miks heavy/power metalu.
Ta niemiecka formacja powstała w 2008r na gruzach Savage. Wszystko opiera się na melodyjnych, pomysłowych partiach gitarowych. Duet Meyns/Weinstock pozytywnie zaskakuje, bowiem wszystko jest przemyślane i dopracowane. Panowie potrafią urozmaicić swoją grę, tak więc mamy szybsze kawałki, ale też bardziej agresywne czy stonowane. Każdy znajdzie coś dla siebie. Wokal Wolfganga Grabnera, który intrygującą i charyzmatyczną manierą daje nam odczuć ten niemiecki charakter. Wszystko łączy się w spójną całość. Widać, że band nie tworzył tej płyty na kolanie i zadbano o każdy aspekt. Mocne brzmienie, miła dla oka okładka to nie przypadek.
Na płycie znajdziemy 8 kawałków i każdy z nich ma coś do zaoferowania. Otwierający "The night" to energiczny utwór, opierający się na chwytliwych partiach gitarowych i przebojowym refrenie. Klasyczny i dość prosty heavy metal band prezentuje w "Hounds of The Sea". Nie brakuje tutaj łatwo wpadających w ucho hitów i taki właśnie jest "Days of Wrath". Kawałek kipi energią i ten motyw przewodni jest naprawdę uroczy. Znalazło się też miejsce na marszowy i bardziej epicki "Glory". Tutaj band postawił na nastrój i wyszło to całkiem dobrze. Band na pewno błyszczy przy szybszych, agresywniejszych kawałkach i dobitnie to potwierdza agresywny, bardziej power metalowy "Seeds of Faith". Podobne emocje wywołuje rozpędzony "Rain" i tutaj warto zwrócić uwagę na bardzo chwytliwe solówki. Na sam koniec mamy przepełniony klimatem lat 80 rozbudowany "A cry for a light", który mimo tego że trwa 8 minut to dostarcza sporo frajdy.
9 lat czekania na nowy materiał od Reverend Hound, ale warto było czekać, bo band właśnie nagrał swój najlepszy album. Płyta została nagrana z pazurem i dbałością o detale. Mocne riffy, duża dawka chwytliwych melodii, dynamika i klimat lat 80. Wszystko ze sobą współgra dając w efekcie bardzo udany album z muzyką z kręgu heavy/power metal.
Ocena: 8.5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz