poniedziałek, 27 lipca 2015

EMERALD SUN - Metal Dome (2015)

Grecki klon Gamma Ray i Helloween o nazwie Emerald Sun wraca i to z podwojoną siłą. Zespół przeanalizował swój styl, swoje pomysły, odczekano z wydaniem nowego albumu i czas okazał się tutaj największą bronią. To właśnie przerwa licząca 4 lata pozwoliła im zebrać nowych muzyków, przetasować troszkę skład i przemyśleć pewne kwestie w sprawie materiału. Jasne zespół dalej został przy heavy/power metalu w stylu Hammefall, Gamma ray czy Helloween, co nie oznacza że popadli w totalne klonowanie i nie dając nic z siebie. Jednak najważniejsze jest to, że Emerald Sun podszkolił się w sferze komponowania hitów. To jest właśnie to co sprawiło, że najnowszy album „Metal Dome” to jeden z najlepszych albumów greckiej formacji.

Klasyczna okładka z motywem zamku otoczonego chmurami jest tutaj wymowne i oddające wiele znanych nam okładek choćby Dark Moor czy Hammerfall. Bardzo przemyślany chwyt i spełnia swoją rolę. Zespół zadbał również o to by brzmienie albumu było soczyste i zarazem ostre niczym brzytwa. Kawał dobrej roboty i każdy riff, każda melodia brzmi czysto i w dodatku potrafi dodać kopa. Zresztą już otwierający „Screamers in the Night” daje nam poczuć moc jaka emanuje z tego wydawnictwa. Sam utwór to kwintesencja power metalu lat 90. Stary Helloween daje o sobie znać, ale również coś z takich kapel jak Black Majesty czy też Bloodbound. Od samego początku mocnym punktem w tym zespole jest wokalista Stellios, który ma coś z Urbana Breeda czy Micheala Kiske. Panuje nad swoimi wysokimi rejestrami i emocjami, dzięki czemu utwory są składne i zapadające w pamięci. Dobrze to przedstawia choćby epicki „Metal Dome”, który zabiera nas w rejony Hammerfall i innych true metalowych bandów pokroju Manowar. „Black Pearl” to przykład rasowej petardy power metalowej, która ma nas przyprawić o szybsze bicie serca. Dalej mamy bardziej rozbudowany „Freedom Call”. Jest nutka rocka i komercji, ale wciąż jest to solidne granie. Duet gitarowy stworzony przez Johniego i Paula zadowoli maniaków popisów gitarowych z lat 80/90, kiedy to liczyła się ikra, pomysłowość i zaskoczenie. Panowie stawiają na lekkość i przebojowość. Znakomicie ten stan rzeczy odzwierciedla „Racing with The destiny” czy „dust and Bones”. Nie mogło zabraknąć na tej płycie lekkiej i wzruszającej balladzie i „More Reflections” sprawdza się tutaj idealnie. Kolejnym hitem na płycie jest rytmiczny „Blood on Your name”, który utrzymany jest w stylistyce melodyjnego heavy metalu. Zespół znakomicie wykorzystuje klawisze w swojej muzyce, które nie dominują nad pozostałymi częściami składowymi. W „Legacy of Night” dobrze wykorzystano klawisze i sprawiły że utwór jest jednym z najlepszych kawałków na płycie.

Właściwie mamy do czynienia z dopracowaną płytą, która niszczy nie tylko swoim przemyślanym i zgranym materiałem, ale wykonaniem i produkcją. Emerald Sun mimo dłuższej przerwy, mimo zmian w składzie powrócił do świata żywych i to w jakim stylu. „Metal Dome” to pozycja obowiązkowa dla fanów Helloween i Gamma Ray, a także wszelakiego melodyjnego heavy/power metalu. Wielki powrót Emerald Sun.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz