Projekty muzyczne bywają ciekawe, ale zazwyczaj na ciekawości się kończy. Dużo jest projektów, który tworzą dwie wielkie osobistości w zakresie melodyjnego metalu. Połączenie dwóch wokalistów na jednym albumie to dobry pomysł. Był projekt Kiske/Somemrville, był Allen / Lande, no teraz czas na Allen / Olzon. Pierwsza myśl, że to ciekawy pomysł na taki album i może w końcu usłyszymy coś na miarę starych płyt Nightwish. W zespole pojawia się Magnus Karlssonn, który często bierze udział w takich projektach. Była nadzieja na coś dobrego, a jaki jest efekt finalny?
Plusik za kolorystyczną i nieco komiksową okładkę, a także soczyste i klimatyczne brzmienie. Techniczny aspekt został dopracowany i nie ma się do czego przyczepić. Bohaterowie tej płyty brzmią znakomicie i miło się słucha tego duetu. Allen nadaje płycie mocy i power metalowego feelingu. Anette sprawia, że płyta ma symfoniczny feeling i przywołuje wspomnienia o Nightwish.
Problem tkwi w materiale. Jest nie równy i czasami zawieje nudą. Płytę otwiera solidny "Never Die" , który napędza pozytywna energia i ciekawe zagrywki Magnusa. Echa Primal fear czy dark element pojawiają się w "I'll never leave you". Problem tej płyty jest taki, że dużo tutaj komercji i dobrze to odzwierciedla "What if i lie". Szkoda, że mało tutaj hitów pokroju "Lost Soul", który utrzymany jest w power metalowym stylu. Ach te patenty w stylu Primal Fear. Świetny utwór. W podobnym klimacie utrzymany jest zadziorny "My enemy", który jest ostatnim mocnym kawałkiem na płycie. Reszta utworów to pop rock w komercyjnym wydaniu i są to kompozycje które nie potrafią poruszyć słuchacza.
Zapowiadał się ciekawy projekt, a dostaliśmy średniej klasy album z melodyjnym metal i domieszką rocka. Całość ma kilka ciekawych momentów, ale to za mało. Nie równy materiał i brak wyrazistych hitów, czyni ten album nudny i nijaki.
Ocena: 5/10
Zgadzam się:) bardzo przeciętny album z małymi wyskokami. Ale ogólnie wieje nudą i nic godnego uwagi. 5/10 to dużo ale za ładną okładkę i dynamikę nagrania należy się. Przesłuchałem 2 x i już zapomniałem. STEFAN
OdpowiedzUsuńTeraz duzo nudnych plyt no masakra jakas
UsuńPoczątek roku był dobry. Już się bałem o półki a tymczasem cisza. Nawet dobrze bo udało mi się posłuchać kilka tytułów z roku 2018-19 które jakimś cudem przeoczyłem. Nie ma się co przejmować. Ale poziom tych ostatnich 20-30 jest naprawdę żenujący.Nawet ciężko jest dać 6/10 no nic poczekamy i dzięki temu słucham ponownie Victoriusa, Shadowquest, a nawet wróciłem do Gloryhammer (perełka).
OdpowiedzUsuń