sobota, 25 marca 2023

BLACK HAWK - Soulkeeper (2023)


 "Soulkeeper" to już 8 wydawnictwo w dorobku tej niemieckiej formacji. Band działa od 1981r, ale nie zdobył większej sławy. Czerpią garściami z muzyki Saxon, Judas Priest, czy  Grave Digger i to jest powód żeby posłuchać tej kapeli. Akurat z nimi jest tylko taki problem, że ciężko o dobry materiał. Ostatnie wydawnictwa były bez mocy i jakieś takie nijakie. Nowy krążek wzbudza pozytywne emocje i śmiem twierdzić, że to jedna z najlepszych płyt Black Hawk, jeśli nie najlepsza.

Szata graficzna bardzo uboga, a brzmienie solidne i przesiąknięte latami 80. To już jest coś i najlepsze jest to, że band dopracował materiał i nie ma takich zgrzytów jak ostatnio. Płytę naprawdę dobrze się słucha i mamy tutaj mocne riffy, chwytliwe refreny i łatwo zapadające w pamięci melodie. Black Hawk tym razem się postarał i słychać, że jest w tym pasja i miłość do heavy metalu z lat 80. Wolfgang Tewes przysiadł do riffów, do partii gitarowych i dużo dobrego dzieje się w tej sferze. Nie ma uczucia zmęczenia i mielenia w kółko jednego riffu. Co do partii wokalnych to Udo bethke spełnia swoją powinność. Nie jest to może najlepszy gardłowy na niemieckiej ziemi, ale odwala swoją robotę i pasuje do tego zadziornego heavy metalu.

Na płycie mamy 10 kawałków i razem tworzą spójną całość. Już otwierający "Soulkeeper" imponuje energią i jakością, której brakowało na ostatnich płytach Black Hawk. Brzmi to naprawdę dobrze i jestem w szoku, że band zmienił poziom kompozycji. Nie brakuje rasowych hitów i dobitnie to potwierdza chwytliwy "Angry Machines". Prosty i nieco oklepany riff dostarcza sporo frajdy i to czyni ten utwór jednym z najlepszych na płycie. Klimaty Judas Priest czy Accept można uświadczyć w takim toporniejszym "War Zone". Dobrze słucha się też prostego i nieco hard rockowego "Survivor". Rozbudowany "Bells of Death" ma bardziej mroczny klimat i marszowe tempo dodaje tylko uroku do całości. Kolejny mocny punkt na płycie. Jest też szybki "bullet" i pełne judas priest "rock;n roll in my head".


Daleko do liderów takiej muzyki, daleko do tuzów niemieckiej sceny metalowej, ale liczy się dobra zabawa i muzyka, która zapadnie w pamięci. Na tle wielu średniactw, których ostatnio pełno Black Hawk się wybija. Nagrali bardzo udany album, który pozytywnie zaskakuje. Warto obczaić.

Ocena: 8/10

1 komentarz:

  1. W kategorii klasycznego heavy, ta płyta zasługuje na większą uwagę. To ostra i przebojowa jazda, i granie na naprawdę wysokim poziomie, instrumenty i wokal chodzą tutaj jak w szwajcarskim zegarku, po prostu elegancka riffownia, no bardzo równa płyta. Naprawdę dobrze się tego słucha.

    OdpowiedzUsuń