niedziela, 3 czerwca 2012

COMMANDER - The High'n Mighty (1987)


Jednym z tych amerykańskich zespołów, który nie słusznie został zapomniany przez świat jest bez wątpienia COMMANDER, który w latach 80 zasłynął za sprawą znakomitego debiutu „The High'N Might” z 1987 roku. Jest to jeden z tych zespołów, który na długo nie zagościł na scenie metalowej, ale tutaj jest to zrozumiałe, kiedy była tak silna konkurencja w postaci WASP, czy MOTLEY CRUE. Kiepska promocja zespołu jak i ich debiutu, no i owa konkurencja na rynku sprawiły, że zespół po wydaniu debiutanckiego albumu się rozpadł. Zespół czerpał garściami od swoich kolegów po fachu, stąd też muzyką którą prezentował COMMANDER była pospolita i nie odbiegała od tego co było grane w owym czasie i mamy świetny miks amerykańskiego heavy metalu i NWOBHM. Styl zbudowany jest w oparciu o melodie z rodem DOKKEN czy też KEEL, a więc jest ten nacisk na przystępne melodie, które trafią do szerszej publiczności. W tej kategorii zespół był był bardzo dobry i nie miał problemów z wykreowaniem takich prostych i chwytliwych melodii. Jest też niezwykła dynamika, energia i surowość. Ta ostatnia cecha jest bardzo wyrazista a to za sprawą mocnego i takiego zadziornego brzmienia, będące typowym brzmieniem tamtego okresu. Album zapewne byłby jeszcze bardziej wtórny niż jest, gdyby nie fakt ciekawej warstwy lirycznej dotyczącej fantasy, czy też właśnie rycerzy okrągłego stołu.

To co znajdziemy na albumie można śmiało określić równym materiałem, gdzie nie ma jakiś słabszych kompozycji i wszystko jest zagrane z pasją i miłością do muzyki. Jest swoboda i niezwykła przebojowość, co najlepiej oddaje „Knights Of The Round Table”. Bardzo miły akcentem są tutaj partie klawiszowe, które zapewniają odpowiedni nastrój a ich charakter przypomina twórczość VIRGIN STEELE. Taki sam charakter ma „The High'n Mighty” i tutaj można poczuć ten bojowy wydźwięk, ten wojowniczy charakter charakterystyczny dla amerykańskiego heavy metalu lat 80 i nie mogę oderwać skojarzeń z MANOWAR. Mamy też utwory cięższe jak „Wizard” , mamy utwory szybsze i bardziej rockowe jak „We're ready”. Rycerskość pojawia się w hard rockowym „Terror” czy też rytmicznym „Return Of the Goths”, gdzie można poczuć to wzorowanie się na DOKKEN i ich pomysłowości do tworzenia melodii. Smaczku dopełnia na pewno epicki kolos „Die By The sword” gdzie jest magia, niezwykły klimat, stonowane tempo, zapadający motyw i spora dawka ciekawych motywów i tutaj każdy z muzyków daje z siebie najwięcej, zwłaszcza wokalista Jon Natisch, który ma idealny głos do śpiewana epickich, bojowych kawałków. Również David Marcias tutaj pokazuje się jako gitarzysta który ceni sobie finezyjność, emocje i różnorodność. Nieco słabiej prezentują się cover RAINBOW „Kill The King” czy też dynamiczny „The BladeShines On” .

Wydali jeden album, ale za to bardzo dobry, taki który mimo kiepskiej promocji i upływu lat od dnia wydania wciąż ma swoje grono fanów, dzięki którym znajomość tego albumu i zespołu przetrwała. Idealna rzecz do polecenia fanom starego heavy metalu lat 80.

Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz