poniedziałek, 18 czerwca 2012

LEADER - Out In the Wasteland (1988)


Często zbywany jest milczeniem jedyny album holenderskiego LEADER czyli „Out In The wasteland” z 1988 roku, bo albo jest to wtórne, albo że kiepska produkcja, albo że wokalista zespołu nie był najmocniejszym ogniwem tego zespołu. Każdy ma swoje zdanie i punkt postrzegania danego albumu, a teraz ja z miłą chęcią zawrę głos w sprawie tego albumu. Warto zacząć od tego że kapela powstała w roku 1984 i po kilku demówkach, które ukazały się w roku 1986 i 1987 przyszedł czas na debiutancki album, który wg mnie został bardzo nie doceniony. To co zespół zaprezentował na albumie to heavy/ speed metal dość wysokich lotów, stawiając przede wszystkim na szybkie, dynamiczne i bardzo melodyjne kompozycje przesiąknięte wpływami wczesnego SLAYER, METAL CHURCH, czy też NWOBHM. Atutem albumu mimo wszystko jest bez wątpienia nieco przybrudzone brzmienie, które dodaje pikanterii albumowi, wokal Keitha Ellisa, który łączy w sobie manierę Sl Coe z SCANNER czy też wokalistę ATTACKER, który ma charyzmę, umiejętność piszczenia, śpiewania w bardzo wysokich rejestrów i świetnie ten aspekt komponuje się z tłem tworzonym przez znakomicie dobrane partie gitarowe duetu Carre/ De Jong gdzie jest nacisk na rytmiczność, przebojowość, finezyjność, szaleństwo w solówkach, wirtuozerskie popisy i dynamiczność riffów , co sprawia że album kipi energią, która zaraża innych. No i nie można też zapomnieć o mocnej sekcji rytmicznej, która zapewnia dużą różnorodność i szeroki wachlarz zmian temp, motywów.

Jednak mimo tych pochlebstw, największą zaletą i plusem debiutanckiego albumu LEADER jest to co kryję się na płycie, a więc dynamiczna, przebojowa zawartość, która od początku do końca trzyma wysoki poziom. Jak zacząć, to z kopyta i „The Hunters” to prawdziwy dynamit, gdzie jest speed i thrash metal, z pewnymi zalotami pod power metal i jak tu nie pochwalić zespół? Za pomysłowość, precyzję, niezwykłą dbałość, wykonanie i szczerość przekazu? Melodie i jeszcze raz melodie, to mocna broń tego zespołu i świetnie o tym nas przekonuje przebojowy „Fire” czy też rytmiczny „Eye Of Tommorow” . Chwile odpoczynku i motywy balladowe przez chwilę pojawią się w lekkim „Wasteland” które ubarwiają nie tylko utwór, ale i sam album. Granie na pograniczu power/speed metalu mamy w rozpędzonym „Out Of Control” gdzie pojawiają się patenty thrash metalowe ale to właśnie w takiej konwencji zespół błyszczy najbardziej i to jest ich prawdziwy żywioł. I po raz kolejny potwierdza tą regułą bodajże najjaśniejszy na płycie „Killer” którego nazwa jest adekwatna do prezentowanego poziomu muzycznego. Jest dynamit , przebojowość i chwytliwy refren, to jest właśnie kwintesencja stylu LEADER. Niczym nie odstaję tez dynamiczny „Ride On The Wind” z power metalową formułą, instrumentalny „Neckbecker” gdzie mają miejsce niesamowite pojedynki na solówki, wirtuozeria na bardzo wysokim poziomie, czy też w rytmicznym i melodyjnym „Shoot To Kill” z słyszalnymi wpływami NWOBHM. Najwolniejsza kompozycją na albumie, jest nastrojowy, nieco epicki, stonowany „Wings Of Steel” ale w żadnym wypadku gorszy od reszty.

Nagrać taki świetny album, z tyloma przebojami, nagrać album na takim wysokim poziomie, gdzie nie ma wad, a dominują zalety, gdzie jest wyrównany materiał, gdzie jest dynamit, znakomite melodie i zdumiewające umiejętności muzyków i przepaść w gąszczu innych, czasem gorszych rzeczy jest dla mnie nie zrozumiałe. Zespół przestał istnieć, ale jeden album po nich został. Może jeden, ale za to jaki.

Ocena: 10/10

3 komentarze:

  1. Jaki wysyp pozytywnych ocen, Małego wcięło skoro same 10/10 ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. O kogo moje oczy widzą:D Miło że zawitałeś:D Tak ostatnio malutki ma wysyp zajebistych rzeczy. Jedne są bardziej znane, a inne mniej. No cóż trzeba jakoś zabijać wolny czas:D

    OdpowiedzUsuń
  3. http://encyklopediametalu.dyndns.org21 czerwca 2012 19:52:00 CEST

    Naprawdę musiał ci się ten Leader spodobać, skoro przeinaczyłeś moje słowa na drugą stronę lustra :) Tu się oczywiście nie zgadzamy, jeśli chodzi o Leader. Średnizna i tyle.

    OdpowiedzUsuń