sobota, 5 stycznia 2013

SACRED GUARDIAN - Sacred Guardian (2012)

SACRED GUARDIAN to kolejny debiutancki zespół z roku 2012. Pochodzący z Portoryko młody zespół na swoim debiutanckim albumie „Sacred Guardian” nie kryje fascynacji klasycznymi i uznanymi zespołami typu IRON MAIDEN, DIO, BLACK SABBATH, LED ZEPPELIN, JUDAS PRIEST, czy MERCYFUL FATE, KING DIAMOND. Ta słabo znana formacja, została założona w 2006 roku z inicjatywy gitarzysty Jose Blondeta i basisty Alberto Maldonado, później uzupełniono ten skład wokalistą Gustavo Rodriguez, który manierą przypomina momentami Ronniego James Dio czy Bruce'a Dickinsona, a także perkusistą Rafaelem Maldonado, który dba o dynamiczność i mocny wydźwięk debiutanckiego albumu. Czy takie inspiracje jakie tutaj wymieniłem gwarantują dobry materiał? Czy można o „Sacred Guardian” mówić tylko pozytywnie?

Słuchając owego wydawnictwa ciężko jest znaleźć jakieś większe wady, czy też niedociągnięcia. Mocne brzmienie, czysty wydźwięk instrumentów, soczystość czy też dobra produkcja, klimatyczna i miła dla oka to tylko część tych aspektów o które zadbano. Staranność, zaangażowanie można dostrzec niemal na każdym kroku. Starania i wysiłek można usłyszeć w słuchając się w to co wygrywają poszczególni muzycy i poza dobrze wyszkolonym technicznie wokalistą Gustavo, na wyróżnienie zasługuje sekcja rytmiczna przypominająca twórczość IRON MAIDEN oraz gitarzysta Jose A. Blondet, który stara się zawrzeć w swoich partiach wszelkie wcześniej wspomniane inspiracje i wychodzi mu to nadzwyczaj dobrze. Nie ma mowy o chaosie, niedopracowaniu, nie ładzie, to wszystko brzmi tak jak powinno. Heavy metal pełną gębą słychać tutaj i właściwie każdy utwór ma w sobie to coś co sprawia, że słucha się z zaciekawieniem i szacunkiem dla muzyków, że potrafią tak znakomicie oddać to co najlepsze w heavy metalu z lat 80. Klimatyczne intro, nasuwa wiele klasycznych zespołów, ale klimatem przypomina mi X – WILD czy RUNNING WILD. Z kolei „The Last Rite” ma melodyjność IRON MAIDEN czy też RUNNING WILD, ciężar, mrok rodem z dokonań MERCYFUL FATE, zaś zadziorność i przebojowość nasuwającą DIO. Utwór bardzo rytmiczny i dość chwytliwy jak na swoją mieszanką. Szybsze tempo, ostrzejszy riff, więcej MERCYFUL FATE, a także sporo elementów JUDAS PRIEST można usłyszeć w „Sacred Guardian”. Połamane melodie, bardziej urozmaicona struktura, stonowane tempo sprawiają, że „Dark Ages” wpisuje się w konwencję twórczości KINGA DIAMONDA. „The Truth Within the Lies” to dość mroczny i bardziej rozbudowany kawałek, w którym znów coś z DIO słychać, ale nie brakuje skojarzeń z BLACK SABBATH. Ciekawy motyw „Knights of the Moonlight” czyni ten utwór jednym z tych najbardziej wyróżniających się. Czy tylko ja tutaj słyszę KINGA DIAMONA i IRON MAIDEN? Album urozmaica najdłuższy utwór czyli „Ulises” , gdzie pojawia się sporo ciekawych solówek oraz spokojny „Majesty”.

Nie brakuje ostatnio albumów z heavy metalem w stylu lat 80 i właściwie SACRED GUARDIAN nie wyróżnia się niczym specjalnym. Jednak mimo tego, że grają wtórny i taki nieco oklepany metal, to jednak miło usłyszeć w ich muzyce wpływy IRON MAIDEN, DIO, czy MERCYFUL FATE, miło posłuchać wokalistę, który ma ciekawą manierę, a muzycy potrafią grać z miłości do muzyki, do heavy metalu. Album charakteryzuje się melodyjnością, prostotą i nie brakuje przebojów, które potrafią umilić czas podczas słuchania.

Ocena: 7/10

1 komentarz:

  1. Trafiłem na nich wczoraj i bardzo przypadli mi do gustu. Granie porządne, brzmienie na poziomie i przede wszystkim bardzo udany wokal, co nie zawsze w graniu z tamtych rejonów idzie w parze. Warto się zapoznać.

    OdpowiedzUsuń