Po długim nie bycie na
scenę metalową wrócił CHROME MOLLY, który właśnie
wydał swój nowy album, który jest zatytułowany
„Gunpowder Diplomacy”. Powroty są dobre jeśli ma się wizję co
do grania, jeśli ma się dobre pomysły na kompozycję, jeśli
dotrzymuje się kroku silnej konkurencji i choć zespół ten
nie był mi do tej pory znany, to jednak muszę przyznać, że
potrafili mnie zainteresować. Nie wiem czy to przez fakt, że grali
w latach 80/90, czy przez to że album zdobi ciekawa taka miła dla
oka okładka, czy może wreszcie przez styl w jakim obraca się
zespół? Czy CHROME MOLLY słusznie zrobił że wrócił?
Łatwo jest zdobyć
zainteresowanie, kiedy ma się za sobą lata niezłego stażu
muzycznego, kiedy działało się w latach 80, czy też 90, kiedy
wydało się już 4 albumy. Trzeba pamiętać, że kapela została
założona w 1984 r, a w 1991 się rozpadli, dopiero w 2009 r doszło
do reaktywacji i efektem tego zjawiska jest dzieło „Gunpowder
Diplomacy” i powroty też potrafią zainteresować potencjalnego
słuchacza, zwłaszcza kiedy widzi się dobrze opakowany album. Jak
was mogę jeszcze bardziej zainteresować do sięgnięcia po nowy
album brytyjskiej formacji? Może fakt, że zespół gra muzykę
będącą miksem heavy metalu i hard rocka i sporo w tym wszystkim
oczywiście nawiązań do muzyki lat 80. Słychać wyraźne
inspiracje AC/DC, VAN HALEN, DEF LEPPARD, ZZ TOP czy RATT i kto lubi
granie tych zespołów, z pewnością po lubi to co gra CHROME
MOLLY, choć trzeba mieć na uwadze, że jest to granie o kilka klas
niższe i nieco wtórne, ale jednocześnie bardzo rytmiczne i
melodyjne. Jak przystało na dobry hard rockowy band mamy zadziorny,
hard rockowy wokal i Steve Hawkins choć nie rzuca na kolana to
wpisuje się w standard wokalistów hard rockowy. Może brakuje
czasami energii, mocy i ognia w tym wszystkim, ale nie wzbudza to
większego niezadowolenia. Wszystko jest tutaj jak być powinno a
jednak partie gitarowe są tylko dobre i brakuje tutaj jakiegoś
większego urozmaicenie, większego zaangażowania. Brak szaleństwa,
przebojowości i atrakcyjnych melodii, albo takich które
zapadły by na znacznie dłużej w głowie. Materiał jest niezbyt
wymagający, bo dominują proste riffy co słychać w zadziornym „Tv
Cops” czy komercyjnym „Stop Love” gdzie słychać
coś z DEF LEPPARD. Zespół dobrze czuje się w mocniejszych
kompozycjach jak „Bulletproof” , w stonowanych
kompozycjach jak „Billion Dollar Heart Attack” z wpływami
VAN HALEN, a także w klimatach AC/DC co słychać w „Short
Sharp shock”. Reszta materiału równie solidna,
aczkolwiek mniej wyrazista.
CHROME MOLLY powrócił,
jednak czy ktoś w ogóle na to zdarzenie wyczekiwał? Zapewne
tylko zagorzali fani, bo reszta zapewne nawet kapeli nie zna. Powrót
może całkiem udany, bo nagrali solidny album hard rockowy z kilkoma
dobrymi kawałkami, lecz w tej dziedzinie póki co lepiej
wypada GIANT X czy BLACK ROSE. Płyta skierowana do fanów
muzyki hard rockowej, prostej i nie zbyt wymagającej.
Ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz