sobota, 20 lipca 2013

CRACK JAW - Nightout (1985)

Policzyć wszystkie kapele, które wyrosły na fali popularności Accept, Scorpions czy Judas Priest nie tak łatwo. Liczba ta nie jest tak łatwa do określenia i łatwiej będzie mi przybliżyć kolejny ciekawy zespół z tamtych lat. Moje zamiłowanie do niemieckiego heavy metalu zaprowadziło do Crack Jaw, który powstał w 1980 i tak działał do końca lat 80. Co po nich zostało? Całkiem udany debiutancki album „Nightout”, który pokazuje że można było grać wtórnie, prosto, melodyjnie i z pomysłem.

Z czego niemiecki Crack Jaw czerpał swoją siłę w okresie swojej działalności? Bez wątpienia z duetu Eckstein/ Schulz, który nie zaskakuje oryginalnością. Nadrabiają wszelkie niedoskonałości w melodiach, pracowitości, a także w sposobie konstruowania kawałków. Reguła jest prosta. Nawiązanie do wcześniej wspomnianych zespołów, wyciągnięcie mniej lub bardziej znanych motywów i przerobienie na własne. Talent gitarzyści mają co słychać choćby w melodyjnym „Saracen”, który pełni rolę instrumentalnego kawałka. Równie pozytywne wrażenie potrafi wywrzeć na słuchaczu sekcja rytmiczna, który tworzy odpowiedni klimat i przestrzeń, a także wokalista Stephen Kiegerl. P{otrafi on przyciągnąć uwagę, a to za sprawą wyrazistego, charyzmatycznego głosu przywołującego na myśl Kaia Hansena czy też Michaela Knoblicha. Jego głos świetnie spisuje się w szybkim graniu na pograniczu heavy/speed metalu jak w przypadku „Struck By Thunder” jak i bardziej hard rockowym jak w przypadku „Danger”. Płyta nie ciągnie się i nie przemija co jest dużym plusem. Wynika to poniekąd z krótkiego czasu trwania, a także z przebojowego charakteru całości. „Nightout” , lekki „Make Me Believe” czy rytmiczny „Never Tells No Lies” są najlepszym przykładem tego zjawiska. Dominują krótkie utwory to prawda. Jednak zespół pokusił się o stworzenia dłuższego kawałka i „Seven Days Of Wonder” zaskakuje głównym motywem, a także klimatem. Bez wątpienia znakomite podsumowanie całości i jej zwieńczenie.

Niemiecka solidność w heavy metalu nie zna granic. Crack jaw to kolejny zespół, który wypłynął na fali popularności Scorpions, Judas Priest czy Accept. Każdy kto ma słabość do niemieckiej sceny metalu, a także do starego heavy metalu z elementami hard rocka będzie zadowolony z debiutanckiego albumu „Nightout”. Gorąco polecam !

Ocena: 8.5/10

4 komentarze:

  1. Mam to na vinylu!! świetna rzecz, szkoda, że tak mało znana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jestem w szoku że to ktoś zna:D Staroć i to mało znana, ale nie oznacza to wcale że słaba :D Jestem fanem niemieckiego metalu i lubię się zagłębiać w tej dziedzinie. Muzyka świetna zwłaszcza jeśli się wychowało na Accept , Scorpions czy innych znanych lub mniej znanych kapel lat 80 :D

      Usuń
  2. Niemiecki metal rządzi. Trudno zliczyć zespoły, które w latach 80-tych wydały znakomite krążki. Co chwilę człowiek odkrywa jakąś zapomnianą perłę z tego kraju :) Crack Jaw, Arrow, Reaper, Cutty Sark, MP, Talon i wiele innych. Kto dziś o nich pamięta?? Garstka maniaków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest przykre właśnie;/ Dlatego staram się choć trochę przybliżyć fanom takie perełki :D

      Usuń