Pamiętam dzień w którym
natknąłem się na debiutancki album szwedzkiej kapeli Twins Crew.
Choć był to dzień jak co dzień, to jednak płyta zapadła w
pamięci, a zespół mnie zainteresował. Od tamtego czasu
minęło dwa lata. Co zmieniło się w kapeli założonej w 2007 roku
przez bliźniaków Dennisa i Davida Janglöv? Wczoraj, a
dokładniej 30 lipca światło dzienne ujrzał nowy album kapeli
zatytułowany „The Northern Crusade” . Jest to też album który
jest debiutem nowego członka zespołu, a mianowicie Nicko DiMarino,
który pełni rolę klawiszowca. Co tym razem zgotowali nam
bliźniacy?
Stylistycznie nie
dokonali drastycznych zmian, bo dalej jest to heavy/power metal z
wyraźnymi wpływami Iron Maiden, Judas Priest, Helloween czy
Stratovarius, choć nie brakuje też zalotów pod Masterplan,
czy Edguy. Donośny techniczny wokal Andreasa Larssona, a w tle
mocarna sekcja rytmiczna, którą wypełniają ostre, melodyjne
partie gitarowe braci Janglov. To jest właśnie cały Twins Crew.
Teraz to wszystko zostało wzbogacone o klimatyczne, chwytliwe partie
klawiszowe, które nadają całości odpowiedniego klimatu oraz
melodyjnego charakteru. Wszystko oczywiście wplecione jest z
zachowanie harmonii. Zespołowi udało się uciec przed chaosem i
rutyną. Regułą w metalu jest dość często fakt, że drugi album
bywa bardziej dojrzalszy i dopracowany. Tutaj jest podobnie. Wszystko
więcej i w lepszej jakości. Soczyste brzmienie i przemyślany
materiał to dobre przykłady tej proporcji. Ciężko w dzisiejszym
świecie energiczny heavy/power metalowy album, który zaskoczy
i zapadnie w pamięci. Często kawałki bywają nudne i schematyczne,
jednak to nie dotyczy Twins Crew. Udało im się nagrać album, który
zasługują na uwagę fanów melodyjnego grania, a także
odnotowania tego w tegorocznym podsumowaniu. Przeżywanie autora
recenzji? Bynajmniej, wystarczy odpalić płytę i wsłuchać się w
otwierający „Last crusader”, który wciąga
słuchacza w ten magiczny świat. Od pierwszych sekund słychać
technikę, pomysłowość, nacisk na dobre melodie i energiczne
solówki. Szybki „Blade” nawiązuje do
twórczości Stratovarius, ale nie o kopiowaniu tutaj mowa,
lecz o własnej interpretacji. Melodyjny „Unholy Grail”
stawia na mrok, ciężar, a nawet na nutkę progresywności. To, że
zespół gra power metal i to z górnej półki
świetnie informuje „Dr. Dream” , energiczny
„Heaven Awaits”. Jednak nie obeszło się bez
niespodzianek i urozmaicenia. Hard rockowy „Loud and Proud”
i spokojna ballada „Under the Morning Star” w
której słychać wpływ Blind Guardian to dobre przykłady
tego zjawiska. Całość zamyka epicki, rozbudowany „Agels
Fall”.
Czy można nagrać
ciekawy, energiczny, nie przewidywalny i zapadający w pamięci album
w kategorii heavy/power metal? Czy zaczerpnięcie z twórczości
znanych kapel pokroju Stratovarius, Iron Maiden czy Edguy oznacza, że
płyta jest skazana na klęskę? Słuchając nowego albumu Twins Crew
stwierdzam, że można. Można nagrać melodyjny, dopieszczony
krążek, który mimo wykorzystaniu przy jego nagrywaniu
znanych chwytów zachwyca swoją treścią i formą. Jeden z
najciekawszych albumów heavy/power metalowych jeśli chodzi o
rok 2013. Twins Crew póki co jest na fali i już nie mogę się
doczekać kolejnego albumu.
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz