wtorek, 24 grudnia 2013

SATAN's HOST - Virgin Sails (2013)

Amerykański heavy metal wraca do łask i w tym roku nie brakuje nam znakomitych albumów z tamtej części świata. Metal Church, Attacker czy Aska pokazały, że można godnie odtworzyć lata 80, że można stworzyć muzykę wciąż charakterystyczną dla tamtejszej sceny. Można tworzyć muzykę, w której jest mocne, soczyste brzmienie, które jest na pograniczu heavy/power metalu oraz thrash metalu. Można stworzyć tą stylistykę w której kluczową rolę odgrywa charyzmatyczny wokalista o agresywnym wokalu, czy też w której partie gitarowe są agresywne i zarazem melodyjne. Jeśli ktoś ma nam pokazać jeszcze jak grać mocny, amerykański heavy metal, to tylko inny kultowy zespół, który w latach 80 też błysnął geniuszem. Satan's Host z pewnością taką kapelą jest i ich nowy album „Virgin sails” pokazuje, że wciąż amerykańska scena metalowa ma w sobie to coś.

Choć płyta jest pełna adnotacji i odesłań do twórczości innych kapel pokroju Jag Panzer, Metal Church, Attacker czy Mercyful Fate to jednak „Virgin Sails” w żaden sposób na traci na tym. Oczywiście są słyszalne inspiracje, lecz Satan's Host jest wierny swojemu stylowi. Potęga tej kapeli tkwi od zawsze w wokaliście Leviathanie Thirisenie, który występował w bardziej znanych kapelach amerykańskich. To właśnie jego głos nadaje kompozycjom mroku, agresji, odpowiedniego amerykańskiego charakteru. Patrick Evil jako gitarzysta kreuje od lat styl zespołu i w dalszym ciągu ma sporo dopowiedzenia w kwestii kompozycji i aranżacji. Wystarczy odpalić płytę by się o tym przekonać. Zaczyna się dość mocno bo od mrocznego „Cor Malifecus – Heart of Evil”. Płytę właściwie zdominowały rozbudowane i urozmaicone kompozycje, w których sporo się dzieje. Wolniejszy, nieco rockowy „Dichotomy” czy melodyjny „ Infinite Impossibilities” z echami Iron Maiden są najlepszym tego przykładem. Nie brakuje też patentów bardziej thrash metalowych czy doom metalowych co potwierdza choćby „Vaporous of The Blood”. Mi jako fanowi power metalu się spodobał od razu energiczny „Of beast and Men”.

Satans host ma kilka albumów na swoim koncie, ale ten nowy „Virgin Sails” śmiało można zaliczyć do tych najlepszych w ich karierze. Dla fanów amerykańskiego heavy metalu, w którym jest miejsce na mrok, brudniejsze brzmienie, agresywniejszy wokal i thrash metalowe zacięcie jest to pozycja obowiązkowa. Polecam!


Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz