Nie tak dawno zaimponował mi ukraiński Conquest, a teraz moją
uwagę przykuł inny ukraiński band grający power metal, a
mianowicie Sunrise i ich najnowszy album w postaci „absolute
Clarity”. Jest to kolejny zespół, który jest ślepo
zapatrzony w kultowe power metalowe zespoły. Nie chcą grać
oryginalnie, nie chcą szukać innej tożsamości i popadać w
bezmyślne komponowanie, które nie przysporzy im szerokiego
grona słuchaczy. Łatwiej było im obrać strategię, która
polega na wzorowaniu się na klasycznych albumach Helloween, Sonata
Arctica czy Stratovarius. Takich kapel jest coraz więcej i to nie
powinno nikogo dziwić, w końcu na takie proste, słodkie i
klasyczne europejskie granie z lat 90 wciąż jest popyt. Ukraińska
formacja ma talent do odtworzenia tamtych lat i klasycznych albumów
Stratovarius czy Sonata Arctica. Odpowiedni ładunek słodkości,
szybkości i przebojowości i można zdziałać wiele. Tamte kapele
miały charakterystycznych wokalistów, którzy idealnie
się sprawdzali w takim graniu i z Sunrise jest tak samo. Laars który
ostatnio pojawił się w Conquest jest również wokalistą
Sunrise i jego maniera jest bardzo zbliżona do Kakko czy Kotipelto,
co przyczynia się do jeszcze bardziej autentycznej kopii
Stratovarius czy Sonata Arctica. Brzmienie wygładzone i krystaliczne
czyste też jest mocno wzorowane na twórczości fińskich
formacji. Zresztą już sama okładka wiele nam zdradza. Sam materiał
jest równy, a do tego dobrze wyważony. Nie ma mowy o
wypełniaczach, a każdy utwór to rasowy przebój i
podręcznikowy przykład jak grać europejski power metal.
Otwierający „Tower of fear” przypomina Avantasia z
pierwszych dwóch płyt i wczesny Helloween. To taki klasyczny
europejski power metal z lat 90. Prosty, energiczny i pełen
słodkości. Ja to kupuje, choć wiem że znam już zawartość. Styl
grupy nabiera odpowiedniego klimatu dzięki klawiszowcu Maratowi,
który czyni muzykę Sunrise słodką i bardzo melodyjną.
Dobrze to odzwierciedla „Star Ocean” czy „Live
in peace”. Nieco trochę może irytować dyskotekowa forma
klawiszy, ale w takim stonowanym „Prayer for You”
nadaje to odpowiedniego komercyjnego charakteru i klimatu. Nie
brakuje mocnych i rozpędzonych power metalowych petard co pokazuje
„What You have done” czy prosty i energiczny „Hope
and pray”. Całość dobrze podsumowuje chwytliwy „Thunder
in the Distance”, który pokazuje Sunrise w całej
okazałości. Takich płyt było już sporo i Sunrise nic nowego nie
dostarcza nam. Jednak podjęli się innego wyzwania, a mianowicie
stanie się drugim Stratovarius czy Sonata Arctica i w tym są
naprawdę dobrzy. Momentami można zatracić się i zapomnieć, że
to album ukraińskiej formacji. Płyta godna uwagi fanów power
metalu.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz