wtorek, 10 maja 2016

SUNRISE - absolute Clarity (2016)

Nie tak dawno zaimponował mi ukraiński Conquest, a teraz moją uwagę przykuł inny ukraiński band grający power metal, a mianowicie Sunrise i ich najnowszy album w postaci „absolute Clarity”. Jest to kolejny zespół, który jest ślepo zapatrzony w kultowe power metalowe zespoły. Nie chcą grać oryginalnie, nie chcą szukać innej tożsamości i popadać w bezmyślne komponowanie, które nie przysporzy im szerokiego grona słuchaczy. Łatwiej było im obrać strategię, która polega na wzorowaniu się na klasycznych albumach Helloween, Sonata Arctica czy Stratovarius. Takich kapel jest coraz więcej i to nie powinno nikogo dziwić, w końcu na takie proste, słodkie i klasyczne europejskie granie z lat 90 wciąż jest popyt. Ukraińska formacja ma talent do odtworzenia tamtych lat i klasycznych albumów Stratovarius czy Sonata Arctica. Odpowiedni ładunek słodkości, szybkości i przebojowości i można zdziałać wiele. Tamte kapele miały charakterystycznych wokalistów, którzy idealnie się sprawdzali w takim graniu i z Sunrise jest tak samo. Laars który ostatnio pojawił się w Conquest jest również wokalistą Sunrise i jego maniera jest bardzo zbliżona do Kakko czy Kotipelto, co przyczynia się do jeszcze bardziej autentycznej kopii Stratovarius czy Sonata Arctica. Brzmienie wygładzone i krystaliczne czyste też jest mocno wzorowane na twórczości fińskich formacji. Zresztą już sama okładka wiele nam zdradza. Sam materiał jest równy, a do tego dobrze wyważony. Nie ma mowy o wypełniaczach, a każdy utwór to rasowy przebój i podręcznikowy przykład jak grać europejski power metal. Otwierający „Tower of fear” przypomina Avantasia z pierwszych dwóch płyt i wczesny Helloween. To taki klasyczny europejski power metal z lat 90. Prosty, energiczny i pełen słodkości. Ja to kupuje, choć wiem że znam już zawartość. Styl grupy nabiera odpowiedniego klimatu dzięki klawiszowcu Maratowi, który czyni muzykę Sunrise słodką i bardzo melodyjną. Dobrze to odzwierciedla „Star Ocean” czy „Live in peace”. Nieco trochę może irytować dyskotekowa forma klawiszy, ale w takim stonowanym „Prayer for You” nadaje to odpowiedniego komercyjnego charakteru i klimatu. Nie brakuje mocnych i rozpędzonych power metalowych petard co pokazuje „What You have done” czy prosty i energiczny „Hope and pray”. Całość dobrze podsumowuje chwytliwy „Thunder in the Distance”, który pokazuje Sunrise w całej okazałości. Takich płyt było już sporo i Sunrise nic nowego nie dostarcza nam. Jednak podjęli się innego wyzwania, a mianowicie stanie się drugim Stratovarius czy Sonata Arctica i w tym są naprawdę dobrzy. Momentami można zatracić się i zapomnieć, że to album ukraińskiej formacji. Płyta godna uwagi fanów power metalu.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz