Roland Grapow to nie
tylko jeden z najlepszych power metalowych gitarzystów, czy
lider grupy Masterplan, to również muzyk, który lubi
wspierać młode zespoły i występować gościnnie na ich płytach.
Ostatnio widzieliśmy go w różnych projektach muzycznych typu
Level 10 czy serious Black, a teraz w tym roku pojawia się na
debiutanckim albumie włoskiej formacji Skeletoon. Panowie zespół
założyli w 2011 roku a ich celem było granie czystego
europejskiego power metalu wzorowanego na twórczości Gamma
Ray, Helloween, Brainstorm czy Black majesty. Nie zwykle ciężko
jest zaistnieć w świecie power metalowym, zwłaszcza jeśli tworzy
się muzykę podobną do setek innych zespołów. Czym więc
może nas kupić włoski Skeletoon? Przede wszystkim szczerymi
intencjami, zgraniem i chemią jaka jest między zespołem, pomysłami
i jakości prezentowanej muzyki. Słychać, że mają energię w
sobie i chęć do grania, a do tego stawiają na pozytywną energię.
Jasne nie tworzą nic nowego, ale w swojej konwencji radzą sobie
całkiem dobrze i fani gatunku nie zawiodą się. Za całość
odpowiada lider grupy, czyli Toomi Fooler, który odpowiada za
wokal, za komponowanie i teksty. To właśnie jego wokal w dużej
mierze zabiera nas do klasycznych wydawnictw power metalu. Momentami
przypomina Kiske czy Cavalierego z Black Majesty, co jest atutem. Zaś
Dimitri Meloni to koleś, który zagrał te wszystkie zgrane i
energiczne solówki na debiutanckim albumie. Jego praca robi
wrażenie, zwłaszcza że nie boi się grac finezyjnie, lekko i
melodyjnie. Nie zapomina też o detalach technicznych przez co jego
zagrywki to miód dla uszu. „Timelord” to
mocne otwarcie płyty, choć nie brakuje tutaj aspektu progresywnego
co słychać w początkowej fazie utworu. Roland Grapow pojawia się
w dwóch power metalowych petardach, a mianowicie „What
i Want”, który zabiera nas w rejony Helloween/ Gamma
Ray i przebojowym „Hereos Dont Complain”, który
mógłby trafić na płyty Avantasia czy Edguy. Tytułowy „The
Curse of Avanger” to kwintesencja gatunku i dobry przykład
jak dobrym zespołem jest Skeletoon. Zespół potrafi też
urozmaicać swój materiał przez dodatki hard rockowe co
pokazuje w mocniejszym „Jokers Turn” czy
spokojniejszym „Bad Lover”. A na koniec mamy ukłon
w stronę Gamma Ray czyli „Heavy Metal Dreamers”.
Cel był od samego początku zamierzony i plan wypalił. Udało się
nawiązać do najlepszych zespołów gatunków i stworzyć
bardzo klasyczny materiał, który zadowoli nawet bardziej
wymagających fanów gatunku. Gorąco polecam, bo to co
wyprawia Skeletoon na debiutanckim krążku zasługuje na uwagę i
owacje na stojąco. Kawał porządnego power metalu w stylu lat 90.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz