czwartek, 9 kwietnia 2020

ANCILLOTTI - Hell on Earth (2020)

Włoski Ancillotti nie poddaje się i dalej dostarcza swoim fanom solidny heavy metal w klimatach Sinner, Judas Priest, czy Accept. W maju przewidziana jest premiera trzeciego albumu tej włoskiej formacji, która działa od 2009r. "Hell on earth" to swoista kontynuacja "strikes back" i to wciąż solidne granie, które może znaleźć swoich fanów.

Co lubię w tej kapeli to wokal Daniela Ancillottiego, który swoją charyzmą czyni muzykę tej kapeli niezwykle zadziorną. To on sprawia, że można poczuć tu klimat lat 80. Dobrze spisuje się gitarzysta Luciano Toscani, który stawia na proste rozwiązania. Znajdziemy tutaj przede wszystkim zadziorne riffy, który mają nas oczarować swoją melodyjnością i klimatem lat 80. Album jest bardzo gitarowy i to sprawia, że odbiór jest bardzo łatwy.

Band dobrze otwiera ten album, bo od rozpędzonego "Fighting Man", który nawiązuje do Primal Fear. Sam riff i wokale Daniela o tym nas przekonują. W podobnych klimatach mamy ostry i agresywny "revolution" czy melodyjny "Firewind". Band potrafi wykorzystać patenty hard rockowe, co potwierdza "We are coming". Stonowany i również hard rockowy "Broken arrow" też pokazuje, że band potrafi odnaleźć się w takich klimatach. Dobry kawałek, który szybko zapada w pamięci. Najlepiej zespół sprawdza się w szybkich utworach i to słychać w zamykającym "Till the end", który imponuje mocnym riffem i przebojowością. Prawdziwa perełka i właśnie takich hitów mi tutaj brakuje.

"Hell on earth" to kawał solidnego heavy metalu, ale nic ponadto. Band dalej gra swoje i nie ma tutaj niespodzianek. Dla fanów Accept czy Primal Fear jest to pozycja obowiązkowa.

Ocena : 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz