niedziela, 5 kwietnia 2020

STARGAZERY - Constellation (2020)

Nic nie trwa wiecznie. Fiński band o nazwie Stargazery przekonał się o tym. W końcu zespół przez 5 lat zbierał się na wydanie nowego krążka, a wszystko było podyktowane zmianami personalnymi. "Constellation" to wydawnictwo nagrane w nowym składzie i po długiej przerwie, ale muzycznie słychać, że to dalej Stargazery, który błyszczał na pierwszych dwóch płytach. Dalej jest to mieszanka rocka i melodyjnego metalu. Poprzednie były mocniejsze, zadziorniejsze, ale nowy krążek również trzyma wysoki poziom.

Pod względem technicznym płyta zachwyca lekkim i zarazem bardzo czystym brzmienie. Od razu wiadomo, że to fińska kapela. Okładka też taka typowa dla tej kapeli, ale to nie jest tak istotne jak zawartość. Tutaj też nie jest źle i jest co podziwiać.

Podstawą tej kapeli jest charyzmatyczny wokalista Jari Tiura oraz gitarzysta Pete Ahonen i panowie wciąż wiedzą co chcą grać i w jaki sposób. To lekka i klimatyczna muzyka, która ma łapać za serce i tak w sumie jest. To bardzo udana mieszanka melodyjnego metalu i rocka.

Zaczynamy od singlowego "Sinners in Shadows", który w pełni oddaje styl tej kapeli. Jest melodyjnie, jest przebojowo i tak lekko. Bardzo udany otwieracz.  Podoba mi się klimatyczny i stonowany "War Torn".  Klawisze tutaj budują niezłą atmosferą i to jest urocze. Niby nie ma tutaj agresji czy mocy, a utwór potrafi oczarować. Znakomicie prezentuje się marszowy, troszkę epicki "Self proclaimed King". Co mnie urzekło w tym utworze to bez wątpienia podniosły i pomysłowy refren. W podobnym stylu utrzymany jest zadziorny i przebojowy "Ripple the water". Rockowa ballada w postaci "I found angels" to prawdziwa perełka. Kocham tego typu ballady, które potrafią poruszyć słuchacza. W tytułowym "Constellation" można doszukać się elementów power metalu i to jest prawdziwa petarda. Mocny riff, duża dawka przebojowości i w zasadzie dzieje się tutaj dużo pod względem partii gitarowych. Na sam koniec mamy dwa hity czyli "In my blood" oraz zamykający "raise the flag".

Stargezery może nie dobił do poziomu z debiutu, ale "Constellation" to wartościowy album, który zachwyca swoją lekkością i przebojowością. Płyta zasługuję na uwagę i jest to stargazery jaki kocham.

Ocena: 8/10

7 komentarzy:

  1. A dla mnie najważniejsza wiadomość to podobno 22 maja wyjdzie nowy FAIRYLAND. Posłuchałem na razie utworu Hubris Et Orbis i wydaje się być powrotem do starej działalności. Nie wiem czy to tylko taka wrzutka czy cała płyta wyjdzie -zobaczymy.Stefan

    OdpowiedzUsuń
  2. https://massacre-records.com/fairyland/?fbclid=IwAR2oKnMh10-PJnuj7HpbAheP3KlgtP8VJSUnk5ZI7zqy-P_0S_Lx3629fuM
    Słuchajcie bracia metalu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak słyszałem te zajawki fairyland i licze na powrót do korzeni

    OdpowiedzUsuń
  4. Te 30 sek wrzutki też słuchałem, ale nie wiem co o tym myśleć. Brzmi dobrze , widać i słychać stary Fairyland tyle że dziś ciut więcej jest wymogów niż 10 lat temu i może to nie wystarczyć na 10/10. Poczekajmy na całość wtedy ocenimy. Po 1 odsłuchu już będzie wiadomo co i jak. Dla mnie Fairyland tak naprawdę to 10/10 tylko 1 płyta z Elisą C.Martin i to mam japończyka więc wersja+1 i brzmi piorunująco, zaś następne już 8/10 czyli wysoko i dobrze ale do jedynki brakuje i to sporo. Kiedyś tu zapytano o szczytowe osiągnięcia w power (moja opinia) wymieniłem kilka kapel ale takie 3 płyty na maxa to :Heavenly-sign of the winner (absolutnie nr.1) Fairyland-wars of osiria (w/w) i Dark Moor-hall of the olden dreams. W 2 z nich na wokalu kobitka!!! ciekawe prawda? Elisa tez się udzieliła w kilku innych ale tam już nie to samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Heavenly - u mnie podobnie. Top of the top. Chociaż ja cenię sobie ich debiut. Szkoda, że taka cisza u chłopaków. Może kiedyś do siebie jeszcze wrócą i coś nagrają.

      Usuń
  5. Kurwa album kosa. Kawałek "Caught in the Crossfire" gniecie. Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  6. Druga połowa tego albumu to same killery.

    OdpowiedzUsuń