poniedziałek, 7 lipca 2025

KING WITCH - III (2025)


27 czerwca światło dzienne ujrzał trzeci studyjny album brytyjskiej formacji King Witch – zespołu działającego już od dekady. Grupa porusza się w estetyce oscylującej pomiędzy klasycznym heavy metalem, hard rockiem a doom metalem. Ich twórczość cechuje mroczny klimat oraz przemyślane, chwytliwe melodie. Nietrudno doszukać się tu wpływów takich legend jak Black Sabbath, Candlemass czy nawet witch mountain.King Witch zdążył już wypracować sobie rozpoznawalny styl i wierną grupę fanów, a ich najnowsze dzieło, zatytułowane po prostu "III", ma szansę przyciągnąć jeszcze szerszą publiczność.


Zespół zadbał o każdy detal, by nowa płyta przyciągała uwagę i wywoływała poruszenie wśród słuchaczy. Już sama frontowa okładka zwraca uwagę – estetyczna i pomysłowa, doskonale wpisuje się w klimat wydawnictwa. Brzmienie albumu jest dopracowane, ponure, ale przejrzyste – idealnie oddaje intencje twórców.


Centralną postacią zespołu pozostaje charyzmatyczna wokalistka Laura Donnelly, której ekspresyjny i pełen emocji głos nadaje utworom charakteru, drapieżności i siły. Współtwórcą klimatu płyty jest również gitarzysta Jamie Gilchrist, który stawia na różnorodność i mroczne brzmienia. Choć może nie sięga po techniczne fajerwerki, to jego gra jest solidna, pełna wyczucia i po prostu dostarcza ogromnej przyjemności z odsłuchu.


Album otwiera znakomite "Suffer in Life" – mocne uderzenie ukazujące potencjał i umiejętności zespołu. Brzmi to świetnie i pozostawia apetyt na więcej. Dalej mamy nastrojowy "Deal with the Devil", oparty na gęstym, doom metalowym klimacie. Nutę agresji i ciężaru przynosi posępne "Swarming Flies" – utwór z mocnym riffem i powolnym tempem, które robią znakomite wrażenie.


Na płycie nie zabrakło również rozbudowanych kompozycji – "Sea of Lies" to przykład przemyślanego utworu o mocnym, mrocznym klimacie, który bez wątpienia należy do najmocniejszych punktów albumu. Więcej energii i tempa przynosi szybki, dynamiczny "Diggin in the Dirt" – utwór pełen mocy i pomysłowości.


Zespół z powodzeniem eksperymentuje z formą – akustyczny  "Little Witch" wypada niezwykle klimatycznie, pokazując bardziej stonowane, lecz równie intrygujące oblicze zespołu. Z kolei emocjonalny i epicki "Last Great Wilderness" to prawdziwy kolos – pełen świetnych rozwiązań kompozycyjnych i klimatycznych niuansów. Całość wieńczy bardzo udany cover Soundgarden, będący godnym hołdem dla tej ikony grunge’u.


King Witch udowadnia, że nie tylko zna się na rzeczy, ale też nie boi się rozwijać i eksperymentować w ramach wypracowanego stylu. Ich unikalne połączenie doom metalu z heavy metalem to mieszanka, która wciąż działa – intensywna, mroczna i porywająca. Nowy album to kwintesencja ich artystycznej wizji – dopracowany, spójny i pełen emocji.


Ocena: 8/10




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz