Do grona kapel
stanowiących klasykę włoskiego heavy metalu lat 80 z pewnością
trzeba zaliczyć nieco mniej znany zespół SABOTAGE. Założony
w 1981 roku jako BLIND DEMON w celu grania energicznego, prostego
heavy metalu przesiąkniętego wpływami DEEP PURPLE, KROKUS, BLACK
SABBATH czy JUDAS PRIEST szybko zmienił nazwę na SABOTAGE i to
właśnie pod taką nazwą nagrali debiutancki album „Rumore Nel
Vento”, który nie wybił zbytnio zespół, a wszystko
przez ojczysty język. To też jednym z ich najlepszych albumów
jest drugi krążek „Behind The Lines”, który ukazał się
w 1986 roku. Jaki jest to album?
Przede wszystkim szczery,
energiczny, melodyjny i oddający to co najlepsze w heavy metalu lat
80. Mamy tutaj skromne, ale zadziorne i klimatyczne brzmienie, które
jednak jest dalekie do tych stworzonych przez większe tuzy heavy
metalu, który miały renomę. Brzmienie może nie jest
najlepsze, ale sprawia że wszystko brzmi naturalnie i drapieżnie. W
połączeniu z mocnymi, energicznymi riffami gitarowymi Andiego
Foisa, który może nie powala techniką, ale nie można mu
odmówić lekkości, rytmiczności czy pomysłowości. Nie
brakuje w tym aspekcie ani melodyjności, ani zadziorności i
wszystko brzmi tak jak brzmieć powinno. Nie inaczej jest tutaj z
sekcją rytmiczną, która jest odpowiedzialna za owy
dynamiczny wydźwięk kawałków, za całą moc, którą
słychać tutaj na każdy kroku. „Behind the Lines” to album
dopracowany jak na owe skromne warunki, a jego urok przejawia się w
kompozycjach, które mimo wtórnego charakteru zapadają
w pamięci i gwarantują prawdziwą heavy metalową ucztę.
Zaczyna się mrocznie,
klimatycznie, melancholijnie, powiedziałbym nawet epicko, a wszystko
za sprawą melodyjnego otwieracza w postaci „Victim of World”,
który przyprawia o dreszcze. Kto lubi ACCEPT czy JUDAS PRIEST
z pewnością polubi ów kawałek. Świetnie oddaje owe lata
80 i heavy metal tamtego okresu dynamiczny, speed/power metalowy
„Riding Through The night”. Nieco wolniejsze tempo, więcej
hard rockowego ducha słychać w „Mothers” w którym
słychać wpływy KROKUS czy SCORPIONS i podobne odczucia mam w
przypadku „Warmachine”. Album jest bardzo metalowy i
bardzo dynamiczny o czym po raz kolejny przekonują takie killery jak
„Fight For Your music” czy „Nightkiller”.
Całość zamyka rozbudowany „Promised Land”, który
ukazuje pomysłowość zespołu i ciekawe rozwiązania aranżacyjne i
kto lubi klimatyczne utwory, ten nie może tego kawałka przegapić.
Każdy element albumu
„Behind The Lines” utwierdza w przekonaniu, że to album, który
można śmiało zaliczać do grona klasyków włoskiego heavy
metalu. Kapela może mało znana, ale wciąż aktywna, a najlepszym
sposobem na przekonanie się do ich twórczości jest właśnie
drugi album, a mianowicie „Behind The Lines”, który jest
kopalnią dobrych melodii i przebojów, które dostarczą
sporo muzycznych wrażeń, które nie pozwolą tak szybko
zapomnieć o tej płycie.
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz