Power metal już sam z
siebie jest dość melodyjnym, radosnym i nieco słodkim metalem i
mimo tego są zespoły, które jeszcze bardziej starają się
podkreślić owy słodki wydźwięk. Do grona tych kapel, które
przesadzają z tym elementem i które starają się łączyć
power metal z symfonicznym metalem i dyskotekowymi klawiszami jest
HAMMERFORCE.
Co ciekawe ten zespół
pochodzący z Rosji wyrobił sobie nawet swoją markę za sprawą
debiutanckiego albumu „Dice” z 2009 roku, który miałem
okazję posłuchać. Już niemal od samego początku założenia tj.
2006 roku kapela obrała sobie za cel granie power metalu z
elementami symfonicznymi, progresywnego metalu i nie było może to
takie złe ani kompromitujące zespół, gdyby nie to, że
zespół stara się zrobić z tego muzykę słodką, zbyt
melodyjną i nadającą się na parkiety dyskoteki. Myślałem, że
na drugim albumie zespół pójdzie nieco po rozum do
głowy i zacznie grać porządny power metal i to bez tych
dyskotekowych melodyjek i takiego dziecięcego charakteru i niestety,
ale „Access Denied” jest swoistą kontynuacją stylu z
poprzedniego wydawnictwa. Tak więc mamy ugrzecznioną, brzmiącą
niczym automat perkusję, zagłuszony bas, słodkie, dyskotekowe
melodie i miałki wokal Dmitriego, który zasilił zespół
w 2010 roku. Gdyby tak muzycy popracowali nad sobą i swoim stylem,
to może by coś z tego było. Jeżeli z tych młodych rosyjskich
zespołów ten radzi sobie całkiem dobrze za granicą, bo ma
swoje grono fanów.
„Access Denied” jest
pełen niedociągnięć i lista ta zaczyna się od właśnie muzyków.
Wokal może i taki typowy dla gatunku, ale bez wyrazu, bez ikry, bez
polotu i taki bez mocy. Dalej mam zastrzeżenia do tego co wygrywa
duet gitarzystów Kapralov/Mamev, który stawia na
melodyjność, pomijając zadziorność, ten metalowy pazur co jest
ogromną ujmą dla tego wydawnictwa. Klawisze mają swoje przebłyski,
ale Nikita za bardzo chce tutaj stawiać na dyskotekowy charakter
melodii co jest największym minusem i skazą tego albumu jak i
zespołu. Kompozycje może też pod względem wykonania nie powalają
i do tego ten chaos w niektórych momentach, ale jest tez kilka
pozytywów jak soczyste, solidne brzmienie i kilka ciekawych
melodii, które daje się nawet wysłuchać.
Materiał nie jest tutaj
jakoś przydługawy, ani zapchany dużą liczbą kompozycji, co można
uznać ze swego rodzaju plus. Otwierający „I Am I” nie
ukazuje jeszcze w pełni dyskotekowy charakter, bo jest tutaj nieco
progresywnego charakteru i trochę symfoniki, ale czy tak brzmi
przebój, czy jest to utwór, który zapada w
pamięci? No właśnie nie. Słodki power metal bije po uszach w
„Templates For All” i nie sądziłem że można grać
jeszcze słodszą odmianę power metalu niż FREEDOM CALL. Dobrze
nawet wypada kawałek „Wasted” przynajmniej pod względem
melodii, bo wykonanie i cała reszta to już inna bajka. Jest dość
ciekawy klimat i mniej tych dyskotekowych melodii i więcej power
metalu. Melodyjny jest „Mass Media”, ale też bardzo
słodki i nieco chaotyczny. Słuchając „Fugitive”
zastanawiałem się czy to jeszcze heavy metal czy jakieś techno? I
niestety ale jest tutaj pełno takich zgrzytów i nawet ballada
„Reflections” nie powala pomysłem czy też wykonaniem. I
niestety, ale ciężko tutaj pochwalić za coś, bo całościowo
żaden utwór nie zapadł i tylko nie które melodie, co
i tak należy uznać za sukces.
Czy jest to metal? Czy
HAMMERFORCE zaliczyć do power metalu, czy może jakiejś odmiany
techno? Sam już nie wiem, bo jest to jedyny zespół jaki
znam, który tak przesadza ze słodkością, klawiszami w stylu
dyskotekowym i wciąż nie zachwyca mi ich styl, to co grają. Może,
gdyby było tutaj więcej metalu, więcej ognia, więcej pazura, a
mniej ugrzecznionego metalu dla dzieci to brzmiało by to nieco
lepiej i zyskałoby większe grono słuchaczy? Nie przekonuje mnie
nowy album HAMMERFORCE i raczej jest to jeden z najgorszych albumów
jaki słyszałem w tym roku.
Ocena: 2/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz