sobota, 10 sierpnia 2013

KRANK - Hideous (1986)

Sporym zainteresowaniem w latach 80 cieszył się glam, który przejawiał się w rockowej muzyce, ale także w heavy metalowej. Właśnie w tej drugiej formie najbardziej do mnie przemawiał ten gatunek. Wszyscy ci którzy lubią odpalić płyty Twisted Sister, Motley Crue, Skid Row z elementami Def Leppard czy Wasp śmiało mogą czytać dalszą część recenzji. W przypadku heavy metalu z elementami glamu i hard rocka wartym uwagi jest zespół Krank, który w 1982 na ziemi amerykańskiej. Kapela póki co istnieje i ma na swoim koncie 3 albumy. Jeśli chodzi o okres lat 80 to w tym dziale mamy „Hideous” z 1986 roku. Jest to wydawnictwo oddające to co najlepsze w tym gatunku.

Odpowiedni ubiór sceniczny muzyków, typowa okładka z muzykami na tapecie, odpowiedni nastrój i klimat, to tylko część cech, które tutaj zostały w pełni spełnione. Jednak co zachwyca w tej płycie to nie tyle aspekt glam metalu, co bardziej heavy metalowe zatarcie. Przejawia się ono w wokalu Franka Tysona, który przypomina nieco manierę Johna Busha z Armored Saint. Mocny i ostry wokal to nie jedyna cecha, która przybliża nas do heavy metalowego raju. Soczysta, pełna werwy sekcja rytmiczna jest tutaj odpowiedzialna za dynamikę i nadawanie tempa całości. Możecie być pewni, że nie uświadczycie rutyny. Wszelkie wątpliwości rozwieje bez wątpienia zawartość, która dostarcza emocji i to takich o których nie da się zapomnieć. Zaczyna się z grubej rury bo od szybkiego „Power”. Zespół podkreśla zamiłowanie do glam metalu w „Evil” ,a także hard rockowe zapędy w „Nasty Habbits”. Gitarzysta Mike Force wygrywa sporo atrakcyjnych melodii, które potrafią rozgrzać do czerwoności i co najlepsze zapadają w pamięci. Przykład? „Rock The House” czy „Dont fuck With Me” znakomicie to odzwierciedlają . Jeśli miałbym wskazać najlepszy utwór z całej płyty byłby to „Hideous” który zachwyca swoją dynamiczną formułą i chwytliwym refrenem. Całe reszta również robi pozytywne wrażenie.

Energia, przebojowość i zadziorne riffy zawarte w jednym krążku to oferta, którą nie można przegapić. Niektóre płyty w kategorii glam są bez wyrazu, bez pomysłu, jednak Krank i ich debiutancki album to zupełnie inna bajka. To trzeba posłuchać, żeby pojąć istotę tej płyty. Dzieje się sporo, nie ma nudy ani wypełniaczy. Płyta nie tylko dla fanów Motley Crue czy Twisted Sister.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz